Kilka dni temu doszło do spektakularnych zatrzymań żołnierzy, którzy mieli być zamieszani w działalność gangu narkotykowego. Dochodzenie ujawnia mroczne kulisy całej operacji – oprócz wojskowych zatrzymanych w związku z handlem narkotykami, na jaw wyszły również sugestie o udziale funkcjonariuszy policji.
Operacja w regionie Giżycka
Pod koniec stycznia funkcjonariusze olsztyńskiego CBŚP, działający wspólnie z żołnierzami Żandarmerii Wojskowej z Elbląga, rozbili gang zajmujący się przemytem i handlem narkotykami w okolicach Giżycka. W szeregach przestępców znaleźli się również trzej czynni żołnierze. Jak podkreślił podkom. Krzysztof Wrześniowski, rzecznik CBŚP, „szefowie gangu stosowali zastraszanie wobec swoich podwładnych i klientów – dochodziło do brutalnych pobić, podpaleń samochodów, wybijania szyb zarówno w pojazdach, jak i domach, a członkowie grupy bezwzględnie ściągali haracze od osób prywatnych i przedsiębiorstw.”
Nietypowe tło zatrzymań
Według doniesień dziennikarzy Onetu, kulisy akcji mają jeszcze głębszy wymiar. Anonimowi informatorzy ujawniają, że zatrzymani żołnierze wyróżniali się nietuzinkowym stylem życia – „przyjeżdżali do jednostek drogimi autami, co budziło uzasadnione podejrzenia. Z wojskowego uposażenia trudno o zakup luksusowych pojazdów, zwłaszcza dla młodych żołnierzy, którzy nie korzystali z funkcyjnych dodatków.” Informatorzy dodają, że mężczyźni ci dbali o sylwetkę, co wiązało się z intensywnymi treningami, a bywały też sygnały o nielegalnym pozyskiwaniu leków i środków chemicznych. „Być może najpierw brali substancje dla siebie, a potem włączyli się w proceder. Za dużo oglądali filmy o gangsterach i postanowili dorobić się na własną rękę – dosłownie ‘u siebie na wsi’” – relacjonują źródła Onetu.
Możliwy udział policjantów w procederze
Na uwagę zasługuje także informacja, iż w okolicach Giżycka w procederze mogli być zamieszani również miejscowi policjanci. Według doniesień, funkcjonariusze nie brali bezpośredniego udziału w przestępczych akcjach, jednak „gangusy” miały w policyjnych strukturach swoje „uszy”. Jak relacjonuje informator, przestępcy byli informowani o planowanych akcjach – przekazywano im adresy, ostrzegano przed przeszukaniami, a nawet organizowano napady na wytypowane miejscówki. „Wystarczy, że masz kilku kryminalnych współpracowników w różnych jednostkach, a możesz stworzyć prawdziwy parasol ochronny nad bandytami” – mówi anonimowy źródło.
Zawiłości śledztwa i powiązania z tragicznym wydarzeniem
Śledztwo, które w tej chwili obejmuje już ponad 40 podejrzanych – połowa z nich objęta jest najsurowszymi środkami zapobiegawczymi – nadal rozwija się dynamicznie. W kontekście afery pojawiły się także informacje o możliwym udziale zatrzymanych żołnierzy w rozprowadzaniu narkotyków wśród swoich kolegów. Nie ustalono również, czy zatrzymani byli bezpośrednio zaangażowani w brutalne pobicia, podpalenia czy ściąganie haraczy. „Ze względu na wyszkolenie w walce wręcz i charakterystyczny wygląd, często działając w kominiarkach lub zamaskowani, mogli być wykorzystywani w tego typu akcjach” – podkreśla tekst Onetu.
Dodatkowo, sprawie to towarzyszy tragiczne zdarzenie – samobójstwo Kamila K., zastępcy naczelnika wydziału kryminalnego komendy w Giżycku, wobec którego toczy się równoległe śledztwo. Prokuratura bada sprawę w kontekście art. 151 Kodeksu karnego, dotyczącego udzielenia pomocy lub namowy do targnięcia się pokrzywdzonego na własne życie. Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Olsztynie, Daniel Brodowski, nie chciał ujawniać szczegółów, podkreślając, że czynności dowodowe w tej sprawie są bardzo intensywne.
Na razie żaden policjant nie został zatrzymany, jednak podejrzenia dotyczące ich potencjalnego udziału w procederze pozostają przedmiotem dalszych poszukiwań. Dochodzenie zapowiada się jako jedno z największych wyzwań dla organów ścigania w regionie, a kolejne szczegóły z pewnością ujrzą światło dzienne wraz z postępem sprawy.
