34-letni mężczyzna z Suśca wykazał się niezwykłą pomysłowością, postanawiając przekroczyć wszelkie granice przyzwoitości za kółkiem. Chcąc pewnie wzbogacić się o czyjeś auto, wsiadł do zaparkowanego Opla, a swoje szaleństwo zakończył w dosłownie kilka minut wbijając się w przydrożne ogrodzenie. Oczywiście, nie był to bezpieczny ani odpowiedzialny czyn, zwłaszcza że w chwili „wycieczki” miał w organizmie niemal 2 promile alkoholu.
KRYMINALNE AMBICJE NA ULICACH SUCHEJ BESKIDZKIEJ
5 października po godzinie 21:00, lokalna policja została powiadomiona o incydencie na ulicy Zasypnica. Jak się okazało, sprawa była bardziej skomplikowana niż początkowo sądzono. Mężczyzna, który dokonał zaboru pojazdu, zauważył Opla na podjeździe, gdy jego właściciel chwilowo odwiedzał znajomego. Nie myśląc długo, a może z pełnym lekceważeniem, wsiadł do samochodu, korzystając z kluczyków zostawionych w stacyjce. Chwila lekkomyślności przerodziła się w stłuczkę, gdyż po kilku metrach jazdy „przyjemna” przejażdżka zakończyła się na ogrodzeniu prywatnej posesji.
BEZ MYŚLI, BEZ UPRAWNIEŃ
Funkcjonariusze, którzy przybyli na miejsce zdarzenia, odkryli nie tylko alkoholowy stan kierowcy, ale także to, że działał on bez ważnych uprawnień do kierowania pojazdem. Badanie alkomatem potwierdziło, że 34-latek miał w organizmie blisko 2 promile. Teraz będzie musiał stawić czoła konsekwencjom swojego postępowania, gdyż usłyszał dwa poważne zarzuty. Zgodnie z przepisami, zaborcze lekkie myślenie o cudzym mieniu może prowadzić do kary nawet 8 lat pozbawienia wolności. Ciekawe, co tym razem pomyśli, gdy już będzie musiał stawić czoła rzeczywistości, bez Opla i bez promili.
Źródło: Polska Policja