W sobotnie popołudnie, 1 lutego, w centrum Koszalina miała miejsce kolizja dwóch pojazdów, wśród których był rafinowany minister Rafał Rosiński. Jak zdołał ustalić Głos Koszaliński, polityk za kierownicą toyoty zlekceważył sygnalizację świetlną, co doprowadziło do zderzenia z innym samochodem osobowym — volkswagenem prowadzonym przez kobietę.
Kto zawinił?
Według relacji mundurowych, Rosiński, prowadząc swoje auto, przejechał na czerwonym świetle i tym samym stał się sprawcą nieprzyjemnego incydentu. Zgodnie z informacjami przekazanymi przez nadkom. Monikę Kosić, rzeczniczkę prasową koszalińskiej policji, w wyniku kolizji kobieta doznała ogólnych obrażeń i została przetransportowana do szpitala. Na szczęście jej życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
Policyjna interwencja i konsekwencje
Rafał Rosiński, jak zapewnia policja, był trzeźwy w momencie zdarzenia. Jednakże jego zachowanie nie uszło uwadze służb, które postanowiły nałożyć na niego karę w wysokości 1500 zł oraz przyznać mu 12 punktów karnych. Takie zdarzenia skłaniają do refleksji nad odpowiedzialnością kierowców, zwłaszcza gdy zasiadają za kierownicą w tak wysokich stanowiskach.
To wydarzenie stawia wyzwanie dla wizerunku polityków, którzy powinni być wzorem do naśladowania na drodze, niezależnie od kontekstu, w jakim się znajdują. Kolizja w centrum Koszalina to kolejny dowód na to, że każde wykroczenie, nawet przez osoby publiczne, powinno być traktowane poważnie.