Działalność komisji śledczej dotyczącej Pegasusa wzbudza coraz większe zdumienie. Ogrywanie Zbigniewa Ziobry to dość spore osiągnięcie. Ziobro to jeden z najbardziej przewidywalnych polityków w Polsce, a jego działalność nie wyróżnia się finezją — jest raczej trywialna w swej przewidywalności. Dla Ziobry liczy się jedynie władza, radykalizm oraz autopromocja. Nie pojawiał się na wezwania komisji, co skończyło się interwencją sądu, który nakazał jego przymusowe doprowadzenie. W noc przed tym wydarzeniem Ziobro, unikając snu w swoich domach, nagle zagościł w programie Telewizji Republika, co okazało się idealną zasłoną dla nadchodzącego przesłuchania. W świetle kamer policja ujęła go, ale komisja nie czekała na jego przybycie — przerwała obrady i zaproponowała wniosek o jego aresztowanie na miesiąc. Trudno pojąć, dlaczego posłowie zakończyli posiedzenie w momencie, gdy komisja miała go na wyciągnięcie ręki.
Pomimo wcześniejszych zapowiedzi, iż Ziobro może chcieć zrobić z tego spektakl, posłowie związani z władzą najwyraźniej nie byli na to przygotowani. Tym samym odegrali rolę w jego teatrze, co pozwoliło mu na głośny powrót do polityki po długiej przerwie.
LOGIKA ZDARZEŃ
Wszystko od początku układało się w logiczną całość. Od momentu powołania komisji śledczej ds. Pegasusa Ziobro był wzywany na przesłuchanie czterokrotnie, a nie stawił się ani razu. Dwa razy przedstawił zwolnienie lekarskie, a ostatnio — 14 października i