W wyniku decyzji rządu środki na budownictwo społeczne zostały znacznie ograniczone, co wywołało żywą dyskusję wśród koalicjantów. Minister Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz poinformowała, że zapowiedziana kwota została obcięta „tylnymi drzwiami”. Sejmowa debata na ten temat podgrzała emocje w środowisku politycznym.
OBCIDĘTE FUNDUSZE NA BUDOWNICTWO SPOŁECZNE
Minister funduszy i polityki regionalnej przekazała, że w budżecie pierwotnie zapewniono 1,1 miliarda złotych na budownictwo społeczne. W grudniu 2024 roku planowano dodatkowe wsparcie w kwocie miliarda złotych, jednak zaskakująco środki zostały zmniejszone do jedynie 618 milionów złotych. Pełczyńska-Nałęcz wskazała na niedotrzymanie obietnicy wobec samorządów ilokalnych społeczności, zaznaczając, że aktualne fundusze są czterokrotnie mniejsze w porównaniu do tych, które były dostępne w 2023 roku za rządów Prawa i Sprawiedliwości. „Nie tędy droga! Jako koalicja musimy dotrzymywać słowa” – wyraziła swoje obawy minister.
RYWALIZACJA W KOALICJI
W odpowiedzi na sytuację, marszałek Sejmu, Szymon Hołownia, stwierdził, że takie działania dyskredytują wszelkie zapowiedzi dotyczące programów gospodarczych. „Polacy oczekują społecznego budownictwa. Obiecaliśmy? To zróbmy to” – podkreślił lider Polski 2050, apelując o dotrzymanie obietnic dotyczących budownictwa dostępnych mieszkań.
Dyskusja nie zakończyła się na tym, ponieważ do wypowiedzi Hołowni odniosła się Anna Maria Żukowska, szefowa klubu Lewicy. Pytała, kto tak naprawdę odpowiada za obecny stan rzeczy, sugerując iż może chodzić o Polskie Stronnictwo Ludowe. „Zabiera się pieniądze. A może byście porozmawiali ze swoim koalicjantem z 3D? Oboje wiemy, że to oni” – dodała, wyrażając swoje wątpliwości co do prawdziwych źródeł problemu.
Źródło/foto: Interia