W Bednarach pod Łowiczem odbyło się spotkanie, w trakcie którego kandydat na prezydenta, popierany przez PiS, ostro krytykował Donalda Tuska za obecny kryzys dyplomatyczny. Stwierdził, że spór dotyczący ambasadorów to „wstyd”, który przyniosła obecna opozycja. Obiecał jednocześnie, że poprawi sytuację, jeśli odniesie zwycięstwo w wyborach.
AMBAJATORZY W CENTRUM KONFLIKTU
Od dłuższego czasu kwestia mianowania ambasadorów stała się jednym z kluczowych punktów napięcia pomiędzy rządem a prezydentem. Zgodnie z obowiązującymi przepisami to Prezydent RP ma prawo do mianowania i odwoływania przedstawicieli kraju w innych państwach, na wniosek ministra spraw zagranicznych, zatwierdzonym przez premiera. Prezydent Duda, wbrew wcześniejszym ustaleniom, blokuje nowe nominacje, co tylko zaostrza konflikt. Ponad 50 dyplomatów wysłanych za granicę przez PiS zostało odwołanych, ale formalnie nie nastąpiło ich odwołanie z funkcji przez prezydenta. W rezultacie nowi dyplomaci mają obniżony status jako chargés d’affaires.
PRESTIŻ POLSKI POD WĄTPLIWOŚĆ
Karol Nawrocki nie szczędził krytyki rządowi Tuska, wskazując na negatywny wpływ na prestiż Polski na arenie międzynarodowej. „Podczas mojego spotkania w Waszyngtonie pytano mnie, dlaczego nie mamy tam polskiego ambasadora” – mówił, podkreślając konieczność przywrócenia godności polskiej dyplomacji. Z jego słów wynika, że sytuacja ta jest powodem cierpienia nie tylko polskiej dyplomacji, ale też przemysłu i interesów narodowych.
„Jako przyszły prezydent gwarantuję, że to naprawię, bo wszyscy cierpicie. To jest wstyd, który wyniknął z działań Donalda Tuska i jego rządu” – zakończył Nawrocki, podkreślając wagę tego problemu dla przyszłości Polski. Jak widać, ambicje polityczne i kondycja dyplomacji nabierają nowego znaczenia w nadchodzącej kampanii wyborczej.
Źródło/foto: Onet.pl PAP/Albert Zawada