W obliczu zarzutów ze strony sejmowej komisji śledczej dotyczących sprawy Pegasusa, Zbigniew Ziobro, były minister sprawiedliwości, wydaje się nieugięty. W rozmowie z RMF FM nie tylko podkreślił, że nie zamierza wspierać potencjalnych przestępców, ale również stwierdził, że nie zamierza zrzec się swojego immunitetu. — Po co miałbym to robić? — pytał retorycznie, dodając, że nie boi się wyzwań, które przed nim stoją.
NIEMIECKIE STRACHY W POLITYCE
Ziobro jasno wyraził swoje zdanie, wskazując, że strach nie jest cechą, która powinna towarzyszyć politykom. — Strach mogą odczuwać Tusk i jego ekipa, bo to oni mają na sumieniu liczne przestępstwa — powiedział. Jego słowa rzucają nowe światło na czytelność polityki w obliczu rosnącego napięcia w kraju.
POLICJA I KOMISJA ŚLEDCZA
W miniony piątek, mimo zaproszenia na przesłuchanie w sprawie Pegasusa, Ziobro nie stawił się przed komisją. Policja, która miała go doprowadzić o godzinie 10:30, nie znalazła go w jego miejscu zamieszkania. Zamiast tego polityk zagościł w programie na żywo w Telewizji Republika. Po zakończeniu wywiadu, krótko po dziesiątej trzydzieści, został jednak zatrzymany przez funkcjonariuszy.
Komisja śledcza, która rozpoczęła posiedzenie punktualnie o 10:30, była zmuszona do zakończenia obrad ze względu na jego nieobecność. Zgodnie z jej decyzją, w związku z niewstawieniem się świadka, podjęła uchwałę o nałożeniu na niego 30-dniowego aresztu porządkowego. Niestety, Ziobro pojawił się przed komisją, gdy ta już zakończyła swoje obrady, co tylko podkreśla chaos panujący w kontekście tego przesłuchania.
To całe zdarzenie przypomina surrealistyczne przedstawienie, w którym kluczowi aktorzy pojawiają się dopiero po zasłonięciu kurtyny. Jak potoczą się dalsze losy Zbigniewa Ziobro? Czas pokaże, ale jedno jest pewne: polityczne napięcie w naszym kraju tylko rośnie.