Dzisiaj jest 18 października 2024 r.
Chcę dodać własny artykuł

Protesty na ulicach Budapesztu. Tysiące Węgrów domagają się zmian

„Stop propagandzie”, „Nie boimy się”, „Mamy dość” – to tylko niektóre z haseł, które pojawiły się na transparentach podczas protestu przed siedzibą węgierskiej telewizji publicznej. Tysiące demonstrantów domagały się reformy mediów, które, jak twierdzili, stały się narzędziem propagandy rządowej pod przewodnictwem Viktora Orbána.

OPOZYCYJNE GŁOSY NA ULICY

Sobotnia manifestacja, dotycząca depolityzacji mediów, została zorganizowana przez opozycyjną partię TISZA, cieszącą się rosnącym poparciem w kraju. Jej lider, Peter Magyar, przemawiając do tłumu, oskarżył państwowego nadawcę MTVA o szerzenie nieprawdziwych informacji.

– Po prostu mamy dość kłamstw i złośliwości, nasza cierpliwość się wyczerpała! – podkreślił Magyar.

Przedstawiciele TISZA wskazywali na to, że media publiczne są „maszyną propagandową” rządu. Zwracali uwagę, iż w rządowej telewizji dominują politycy związani z Fideszem oraz „eksperci” powtarzający narrację rządową.

WOLNOŚĆ SŁOWA I DEMOKRACJA

Protestujący alarmowali, że wykluczanie głosów opozycji w telewizyjnych programach, które mogą krytycznie odnosić się do działań rządu, łamie zasady demokracji oraz wolności słowa. Argumentowali, że MTVA, finansowana z budżetu publicznego, powinna bardziej dbać o neutralność i różnorodność informacji.

Manifestanci podkreślali, że jedynym rozwiązaniem jest stworzenie niezależnych mediów publicznych oraz organu, który czuwałby nad tym, aby rząd nie wpływał na przekaz kierowany do obywateli.

– Obecna sytuacja mediów publicznych na Węgrzech to globalny skandal, mamy już tego dość – wołał Magyar.

Lider TISZA zażądał również, aby MTVA relacjonowała protest w Budapeszcie na żywo, bez żadnych edycji, które mogłyby zniekształcić rzeczywisty obraz wydarzeń.

WIELE KRYTYKI DLA RZĄDU

Jak informuje Reuters, problem mediów na Węgrzech nie ogranicza się jedynie do nadawcy państwowego. Część mediów prywatnych również może być kontrolowana przez sojuszników Orbána.

Rząd twierdzi, że nie ingeruje w wolność słowa w kraju. Jego przedstawiciele argumentują, że media publiczne odzwierciedlają wolę większości Węgrów, którzy niejednokrotnie głosowali na Fidesz w wolnych wyborach. Przeciwnicy premiera wskazują jednak, że dobre wyniki partii są wynikiem przekazu, jaki płynie od MTVA.

Trzy lata temu Parlament Europejski zwrócił uwagę na kwestie wolności słowa na Węgrzech, potępiając rządową kontrolę nad mediami publicznymi oraz krytykując autorytarne zapędy władzy. Sondaż przeprowadzony przez ośrodek badania opinii Median we wrześniu pokazuje, że 39 proc. Węgrów popiera partię TISZA, co jest wciąż poniżej 43 proc. zwolenników Fideszu.

Źródło: Reuters, EU Today

Śledź nas i dołącz do grona ponad 200 tys. fanów na naszym profilu Facebook. Komentuj, dziel się swoimi opiniami i bądź na bieżąco z najnowszymi informacjami!

Źródło/foto: Interia

Już dziś dołącz do naszej społeczności i polub naszą stroną na Facebooku!
Polub na
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
View all comments

Przeczytaj również:

Artykuły minuta po minucie