„Niektóre nazwiska są na ustach wszystkich, inne pozostają w cieniu” – taką mądrość przekazał profesor swojemu studentowi w szkole teatralnej. Młody absolwent, z myślą o wspaniałej karierze estradowej, postanowił wysłuchać tej rady doświadczonego mentora. Zainspirowany cyklem „Humor z zeszytów szkolnych” w „Przekroju”, przyjął nowe nazwisko, które miało stać się jego wizytówką. Jakie były jego prawdziwe dane osobowe?
ODEJŚCIE LEGENDY
14 listopada 2022 roku, w momencie gdy w wieku 89 lat zmarł Jerzy Połomski, można było mówić o końcu pewnej epoki. Ta fraza nabiera szczególnego znaczenia w kontekście tego wybitnego artysty. W latach 60. i 70. jego popularność sięgnęła zenitu, a znalezienie w Polsce bardziej rozpoznawalnego piosenkarza graniczyło z cudem.
PODCZAS WAKACJI
Talent przyszłego gwiazdora szybko zauważyły sąsiadki z kamienicy w Radomiu. Podsłuchiwały, jak mały Jurek Pająk, jak brzmiało jego prawdziwe nazwisko, doskonalił swoje umiejętności wokalne, ukrywając się w bramie. Jego rodzice nie mogli pozwolić sobie na lekcje śpiewu ani naukę gry na pianinie, a ich zapał artystyczny bywał studzony. „Juruś, musisz wybrać zawód, który przyniesie ci dochody” – przekonywali, gdy po ukończeniu technikum budowlanego chciał aplikować do szkoły muzycznej. W końcu złożył dokumenty na studia architektoniczne, ale nie został przyjęty.
NOWE ŻYCIE NA SCENIE
Dostał się do szkoły teatralnej, gdzie szybko zdał sobie sprawę, że nie zdoła zdobyć szczytów scenicznych. „Z taką urodą jak moja mogłem liczyć tylko na role charakterystyczne. Wiedziałem, że nie zagram Hamleta” – wspominał. W czasie studiów borykał się z ubóstwem, żyjąc z skromnego stypendium, które ledwie starczało na podstawowe potrzeby.
Zgodnie z sugestią profesora postawił na nową tożsamość. Wspomniany wcześniej błąd w „Humorze z zeszytów szkolnych”, w którym niechcący użyto frazy „Uniwersał Połomskiego”, stał się inspiracją dla Jerzego Połomskiego – artysty, którego utwory wkrótce podbiły serca Polaków. Jego kariera rozkwitła na scenie, gdzie zadebiutował piosenką „Piosenka dla nieznajomej”. W 1958 roku w radiowym plebiscycie na najpopularniejszego piosenkarza zajął drugą lokatę, ustępując jedynie Mieczysławowi Foggowi.
REPRYMANDA Z KULISÓW SHOW-BIZNESU
„To ja byłem pierwszym w zestawieniu. Sekretarka ujawniła mi to. Ta pani już nie żyje, więc mogę o tym mówić. Fogg był w podeszłym wieku, jego kariera dobiegała końca, a przez to zdecydowano się go uhonorować” – żartował później.
W kolejnych latach Połomski stał się ikoną dancingów lat 60. i 70. Jego utwory takie jak „Bo z dziewczynami”, „Nie zapomnisz nigdy”, a zwłaszcza „Cała sala śpiewa z nami” zyskały status klasyków, które umilały liczne potańcówki i prywatki. „Długo puszczano piosenkę w nieodpowiedniej wersji. Śpiewałem ją krzykliwie i z niepotrzebną egzaltacją, ale publiczność mnie poniosła” – przyznawał.
KARIERA MIĘDZYNARODOWA
Jego talent doceniły również inne kraje socjalistyczne. W ZSRR osiągnął status gwiazdy, lecz problemy finansowe wciąż dawały się we znaki. „Chodziłem w jednej parze butów, druga była specjalnie na występy. Aby zaimponować, balansowałem na granicy absurdu, przywożąc modne z Zachodu koszule czy dzwony. Ludzie myśleli, że jesteśmy bogaci. Nie zdawali sobie sprawy, że Ministerstwo Kultury ustalało nam takie same stawki” – opowiadał.
Nieprzerwanie budził ciekawość swoim młodym wyglądem, przez co nigdy nie przyznał się do ewentualnych operacji plastycznych czy noszenia peruki. Twierdził jedynie, że dba o siebie dzięki polskim kremom oraz unikaniu nadmiaru jedzenia. Po zakończeniu kariery osiedlił się w trzypokojowym mieszkaniu na warszawskim Mokotowie, żyjąc z skromnej emerytury, a ostatnie miesiące spędził w Domu Artysty Weterana w Skolimowie. „Miałem kolorowe życie i niczego nie żałuję” – twierdził do końca.