Zbigniew Ziobro oskarżył Straż Marszałkowską o uniemożliwienie mu wejścia na obrady sejmowej komisji, co uniemożliwiło jego stawienie się na przesłuchaniu. „Przewodnicząca Magdalena Sroka wydała im takie polecenie. Aż 5 minut później strażnicy poinformowali mnie, że komisja zakończyła swoje prace” — napisał polityk na portalu X. Kancelaria Sejmu odpowiedziała na zarzuty posła Prawa i Sprawiedliwości.
PRZEDWIECZORNA NIESPODZIANKA
W piątek, 31 stycznia, Zbigniew Ziobro miał zostać zatrzymany i przymusowo doprowadzony na posiedzenie sejmowej komisji śledczej ds. Pegasusa. Miał zeznawać o godz. 10.30, jednak do przesłuchania nie doszło. Policja prowadziła poszukiwania w jego domu w Jeruzalem oraz pod dwoma adresami w Warszawie. Ostatecznie odnaleziono go w siedzibie Telewizji Republika.
OBRADY JUŻ ZAKOŃCZONE
Gdy Ziobro dotarł do Sejmu, komisja już zakończyła swoje obrady. Członkowie zdążyli przegłosować wniosek o 30-dniowy areszt dla polityka. Po głosowaniu Ziobro wypowiedział się, że „Donald Tusk i jego nominaci to tchórze, którzy obawiają się prawdy”.
W swoim oświadczeniu Zbigniew Ziobro stwierdził, że całą noc spędził w drodze z Brukseli do Warszawy, a premier Donald Tusk „znowu okazał się być miękiszonem i zgniecionym naleśnikiem”.
STRACH I UHODZENIE
„Czas, kiedy dotarłem do Sejmu, komisja, ale też pewnie Donald Tusk, ogarnął strach, przez co nagle zakończyli swoje posiedzenie, mimo że przez tyle miesięcy wzywali mnie do stawiennictwa” — dodał były minister sprawiedliwości.
Kancelaria Sejmu, odpowiadając na zarzuty, stanowczo podkreśliła, że przebieg wydarzeń był zgodny z obowiązującymi procedurami, a Straż Marszałkowska nie miała wpływu na decyzje podejmowane podczas posiedzenia.
„Zadaniem służb, w tym Straży Marszałkowskiej, było doprowadzenie Zbigniewa Ziobro na komisję. To zadanie zrealizowano zgodnie z procedurami i bez zbędnej zwłoki. To komisja decyduje o przebiegu posiedzenia” — jasno określono w komunikacie.
DEBACZEL, CZY ŻART?
Rafał Trzaskowski, poseł Koalicji Obywatelskiej, ostro komentował decyzję Ziobry, aby czekać na policję w Telewizji Republice. „To przypadek? Nie sądzę” — wyraził swoje wątpliwości, podkreślając dziwne zachowanie członków komisji, które zostało utrwalone przez kamery.
Jak widać, sytuacja nabiera nie tylko powagi, ale także humorystycznych akcentów. Polityczne przepychanki, nieustanna gra pomiędzy poszczególnymi frakcjami oraz wyrazy emocji ze strony polityków tworzą obraz, który na długo pozostanie w pamięci obserwatorów.