W dzisiejszym dniu miała miejsce prawdziwa polityczna inscenizacja z udziałem Zbigniewa Ziobry. Od samego rana policja intensywnie poszukiwała byłego ministra sprawiedliwości, z zamiarem przymusowego doprowadzenia go na przesłuchanie przed komisją śledczą. Tajemniczo, Ziobro pojawił się w jednej z prawicowych stacji telewizyjnych, gdzie udzielał wywiadu, zamiast stawić się przed organami ścigania. Rozmowę z nim prowadził Michał Rachoń, znany dziennikarz powiązany z PiS.
PRZESŁUCHANIE NA OBCYM GRUNCIE
O godzinie 10:30 miała rozpocząć się komisja ds. Pegasusa, jednak zamiast na Wiejskiej, Ziobro zdecydował się na wystąpienie na wizji. Jego obecność w telewizji, o której związku z partią rządzącą niedawno informowali dziennikarze, wzbudziła liczne kontrowersje. Jak zaznaczył poseł Mariusz Witczak z Koalicji Obywatelskiej, udział Rachonia w programie, jako rzecznika PiS, podważa całą powagę sytuacji i profesjonalizm dziennikarstwa.
OPOZYCJA OPROTESTUJE
W swoim komentarzu Witczak nazwał Rachonia „ryczącym PiS-orem”, wyrażając niemniejsze oburzenie na fakt, że ktoś o takich powiązaniach nazywa się dziennikarzem. W ocenie posła, telewizja, która go zatrudnia, działa bardziej jako narzędzie propagandy PiS niż medium informacyjne.
NIEMOC W KOMISJI?
W kontekście nieobecności Ziobry w komisji pojawiają się także pytania o ewentualne błędy ze strony organów ścigania. Czy komisja rzeczywiście zaniedbała obowiązki? To pytanie stawia wielu komentatorów politycznych. W międzyczasie, emocje w Sejmie narastają. Przykładem może być sytuacja, w której jeden z dziennikarzy dosłownie wyrwał telefon posłowi, co wywołało zamieszanie wśród zebranych.
Z pewnością wydarzenia dzisiejszego dnia wpisują się w ciąg zawirowań politycznych, w którym granica między informacją a propagandą bywa niezwykle cienka.