W Miechowie, wstrząsająca sytuacja związana ze znęcaniem się nad psem przyniosła niechlubne skutki dla 69-letniego mężczyzny, który trafił w ręce policji. O tym, co się działo, doniósł czujny świadek, który nie mógł znieść widoku cierpienia bezbronnego zwierzęcia. Efekt? Zarzuty znęcania się, a to także powód do refleksji nad ludzką empatią.
PRZYKRA HISTORIA Z PSEM W ROLI GŁÓWNEJ
Incydent miał miejsce 28 stycznia na terenie gminy Miechów.24-latka poinformowała dyżurnego o brutalności, której była świadkiem. Mężczyzna miał bić psa kijem, a tym samym ukazać swoje najciemniejsze oblicze. Policjanci natychmiast zareagowali i po przybyciu na miejsce odkryli nieszczęśnika w jednym z budynków gospodarczych, gdzie czekały go jedynie rany i cierpienie.
INTERWENCJA I OPIEKA MEDYCZNA
Na miejscu interweniował weterynarz, który zbadał ranne zwierzę i określił powagę jego stanu. Pies, na szczęście, otrzymał pomoc i został przekazany do schroniska dla bezdomnych zwierząt, gdzie będzie mógł odzyskać zdrowie i zaufanie do ludzi—miejmy nadzieję, że ludzie będą dla niego łaskawiejsi w przyszłości.
SPRAWCA W RĘKACH POLICJI
Zatrzymany mężczyzna usłyszał już zarzuty dotyczące znęcania się nad zwierzęciem, jednak nie przyznał się do winy. Warto zaznaczyć, że za tak haniebny czyn grozi mu kara nawet do trzech lat pozbawienia wolności. Czy to wystarczająca lekcja dla takich osobników? Może są tacy, którzy potrzebują bardziej dotkliwej nauczki, aby zrozumieć, że władza nad słabszymi nie oznacza bezkarności.
Takie wydarzenia zmuszają nas do przemyśleń na temat bliskich relacji między ludźmi a zwierzętami, a także ukazują, jak ważna jest wrażliwość społeczna. Niech przypadek z Miechowa będzie przestrogą dla tych, którzy zapominają o moralnych obowiązkach wobec naszych mniejszych braci.
Źródło: Polska Policja