„`html
Rodzinny wyjazd okazał się stresującym przeżyciem dla Pani Arleny, jej marokańskiego męża i ich półtorarocznej córki. Jak relacjonuje kobieta, na warszawskim lotnisku Chopina zetknęli się z sytuacją, która wywołała burzę w mediach społecznościowych. Pani Arlena postanowiła podzielić się swoją historią na TikToku, apelując o refleksję nad zatrudnianiem pracowników odpowiedzialnych za kontakt z klientami.
PROBLEM NA LOTNISKU
„Poziom chamstwa nie do opisania” – w takich słowach Pani Arlena opisuje zachowanie pracownika lotniska podczas kontroli bezpieczeństwa. Wszystko zaczęło się od prośby o pozwolenie na przejście z dzieckiem na rękach przez bramkę, na co otrzymała nieprzyjemną odpowiedź. W miarę jak sytuacja się rozwijała, pracownik nakazał jej zdjąć buty i spinkę do włosów, mimo że przedmioty te nie miały metalowych elementów, co dla kobiety było kuriozalne.
ESCOALACJA KONFLIKTU
Do konfliktu doszło na nowo, gdy mąż Pani Arleny znalazł się w polu widzenia pracownika, co zdecydowanie zwiększyło napięcie. Sytuacja stała się jeszcze bardziej dramatyczna, gdy ich córka przypadkowo przekroczyła taśmę oddzielającą pasażerów, co skutkowało głośnymi upomnieniami ze strony kontrolera bezpieczeństwa.
– Przez cały czas był totalnie niemiły, chamski i bez szacunku – skomentowała Pani Arlena w swoim nagraniu.
PRZYKAŁA UWAŻA I PODZIELONE OPINIE
Kobieta wyraziła zrozumienie dla potrzeby przestrzegania procedur bezpieczeństwa, jednak podkreśliła, że sposób, w jaki została potraktowana ze swoją rodziną, był dalece niewłaściwy. Rodzina regularnie podróżuje samolotem i zawsze stara się przestrzegać zasad, jednak ta podróż była ich pierwszą z dzieckiem, które już samodzielnie chodzi.
Reakcje w sieci są skrajne. Niektórzy bronią pracownika argumentując, że działał w ramach swoich obowiązków, podczas gdy inni podkreślają, że nie sposób usprawiedliwić braku kultury osobistej. Redakcja Fakt.pl zwróciła się do Lotniska Chopina o komentarz i oczekuje na odpowiedź. Po jej uzyskaniu artykuł zostanie zaktualizowany.
„`