Niedawno minęły trzy miesiące, odkąd Wim Fissette objął stanowisko trenera Igi Świątek. Czy widać już pierwsze rezultaty jego pracy? W rozmowie z „Faktem” analizuje to znany polski szkoleniowiec Paweł Ostrowski, zwracając uwagę na kluczowe obszary do poprawy. — Problemy te zaczęły się jeszcze za czasów Tomka Wiktorowskiego — zauważa.
Efekty nowego podejścia
Były trener Marty Domachowskiej oraz Niemki Angelique Kerber dostrzegł pozytywne zmiany, które zaszły po zmianie trenera. — Na pewno widać poprawę chemii w zespole Igi — zaznacza.
Ostrowski przygląda się teraz detalom technicznym. Problemy Świątek w defensywie były już wcześniej podnoszone przez mistrza siedmiu turniejów wielkoszlemowych, Johna McEnroe. — Gdy jej atak nie funkcjonuje tak dobrze, jak na mączce, powinna zrezygnować z nadmiernego ryzyka. Zamiast tego stara się uderzać coraz mocniej, co prowadzi do błędów — tłumaczy McEnroe.
Potrzebna poprawa w defensywie
Ostrowski zgadza się z tą analizą. — Iga zdecydowanie powinna jeszcze popracować nad obroną, bo gdy rywalki grają szybciej i skutecznie rozprowadzają ją po korcie, pojawiają się problemy — podkreśla. Wskazuje także na inne aspekty wymagające uwagi.
— Z technicznego punktu widzenia, jej tzw. serwis kątowy pozostawia wiele do życzenia. W półfinale Australian Open Madison Keys w kluczowych momentach zaserwowała dwa niemal asowe serwisy, podczas gdy Iga z pierwszego serwisu oddała piłkę w środek, co pozwoliło Amerykance na przejęcie inicjatywy — wylicza.
Decydujące momenty w grze Igi
Zdaniem Ostrowskiego zmieniła się także gra Świątek w krytycznych sytuacjach. — Kiedyś decydujące punkty grała znacznie odważniej, teraz zdarza się, że wstrzymuje rękę — zauważa.
— W przeszłości Iga potrafiła bombardować przeciwniczki bardziej płaską piłką, co przyspieszało jej grę. Teraz dodaje więcej rotacji, co z jednej strony zwiększa jej pewność, ale z drugiej stwarza okazje dla rywalek. Odnoszę wrażenie, że kiedyś grała dużo agresywniej, natomiast teraz jej ataki są nieco ostrożniejsze. Brakuje jej podjęcia ryzyka i strategii rozgrywania wymian na kilka uderzeń — podsumowuje Ostrowski, wskazując na dłuższy proces, który zaczął się już w czasach Wiktorowskiego.
— Iga gra w stylu, który przyniósł jej sukcesy w ostatnich latach, i trudno się temu dziwić. Jednak jej występy stają się przewidywalne, bo rywalki przyzwyczaiły się do jej sposobu gry — kończy Ostrowski, przypominając, że mówił to już pół roku temu, po przegranym ćwierćfinale US Open.