Panie Agnieszka i Julia zmagają się z bułgarską firmą ubezpieczeniową, która odmawia im wypłaty odszkodowania za wypadek. Kobiety dysponują solidnymi dowodami, takimi jak policyjne oświadczenie oraz nagranie z kamery, które zdają się jednoznacznie wskazywać winnego. Niestety, mimo dowodów, polskie instytucje zdają się być bezradne wobec tej sytuacji. To historia, która zasługuje na szczegółową narrację.
Poszukiwanie pomocy w Starachowicach
Panie Agnieszka i Julia, mieszkające w Starachowicach, poznały się dzięki internetowi, gdy obie szukały wsparcia w uzyskaniu odszkodowania za kolizje drogowe, w których były poszkodowane. Sprawcami wypadków okazali się kierowcy objęci ubezpieczeniem w tej samej bułgarskiej firmie.
– Zatrzymałam się na stopie na krzyżówce i przepuszczałam pieszych, kiedy nagle kierowca z prawej strony wjechał w moje auto. Policjanci stwierdzili, że nie jest to moja wina, mimo braku kamer w okolicy – relacjonuje Julia Szary.
Problemy z odzyskaniem odszkodowania
Julia była przekonana, że skoro ustalono, kto był sprawcą, odszkodowanie będzie jedynie formalnością. Po zgłoszeniu sprawy do ubezpieczalni, rzeczoznawca przyjechał, spisał wszystko, ale kontakt z nim stopniowo zanikł.
W podobnej sytuacji znalazła się Agnieszka, która zarejestrowała całe zajście na kamerze. Choć sprawca przyznał się do winy i spisał oświadczenie, firma ubezpieczeniowa nie przyjmuje jego odpowiedzialności.
Bezsilność i frustracja
Obie kobiety są zrozpaczone brakiem jakiejkolwiek rekompensaty. Bułgarska firma przypisała im winę, a w dokumentach podpisała odmowę wypłaty.
– Czujemy się oszukane. Jeżeli oni nie są w stanie uwierzyć nawet w dokumentację policji, to nie wiem, jakie mamy opcje – mówi Edyta Szary, matka Julii.
Nieudane starania o pomoc z instytucji
Sytuacja nie zmienia się mimo zgłoszenia do Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego. Okazuje się, że fundusz zajmuje się jedynie sprawami związanymi z brakiem polisy OC lub upadłością ubezpieczycieli.
Rzecznik UFG, Damian Ziąber, przyznaje, że nie mogą działać w sprawie tej bułgarskiej firmy, mimo zgłoszeń od poszkodowanych.
Komisja Nadzoru Finansowego – niewielka pomoc
Pani Agnieszka skontaktowała się także z Komisją Nadzoru Finansowego, ale dowiedziała się, że nie mają oni możliwości bezpośredniego działania wobec zagranicznych ubezpieczycieli.
Jacek Barszczewski z KNF wyjaśnia, że nadzór nad firmą ma bułgarskie organy, a ich wpływ jest ograniczony do pośrednich działań. W praktyce oznacza to, że poszkodowane osoby zostają z problemem same.
Biuro na bułgarską miarę?
W Warszawie, gdzie zarejestrowane jest biuro bułgarskiej firmy, poszkodowani nie znaleźli żadnych informacji zwrotnych. Mieszkanie, które według dokumentów miało być biurem, wydawało się opustoszałe, a nikt nie otworzył drzwi.
– Sprawdziłam opinie w internecie i niestety nie znalazłam żadnych pozytywnych. To są oszuści – podsumowuje Edyta Szary.
W obliczu braku pomocy, jedynym rozwiązaniem mogą okazać się krągłe słowa klientów, którzy również uważają firmę za niegodną zaufania. Ta sytuacja pokazuje, jak wiele osób w Polsce pozostaje bez wsparcia, a ich walka o sprawiedliwość staje się codziennością.
Źródło/foto: Polsat News