Janusz Palikot spędził czas w areszcie tymczasowym, z zarzutem, że oszukał kilka tysięcy osób na łączną kwotę około 70 milionów złotych. Po wpłaceniu poręczenia majątkowego, kontrowersyjny biznesmen odzyskał wolność. Jak informuje Onet, Stanisław Żmijan, szef lubelskiej Platformy Obywatelskiej, wysłał do działaczy partii wiadomość w sprawie zbiórki pieniędzy na kaucję dla Palikota. Żmijan odniósł się do tych doniesień, wskazując, że przesłał kilka informacji ze swojego prywatnego telefonu. — To jest wyłącznie informacja, a nie moja prośba o wsparcie — podkreślił w rozmowie z „Faktem”.
PROŚBA O POMOC CZY ŻENADA?
W wiadomości, którą Stanisław Żmijan wysłał do członków PO, znalazła się informacja, że Janusz Palikot, poprzez swojego syna, zwrócił się z prośbą o pomoc w zebranie funduszy na kaucję, która umożliwiłaby mu opuszczenie aresztu. „Wsparcie dowolną kwotą” – tak brzmi fragment tekstu, w którym żądał pomocy. Pełnomocnikiem Palikota w tym kontekście jest jego brat Bogdan. Wiadomość dotarła do członków lubelskiej PO w piątek (24 stycznia).
— Po prostu nie mogę w to uwierzyć. Nie wiem, jak to skomentować. Ja nie wpłaciłem ani nie zamierzam wpłacać. Tego typu wiadomość wywołuje u mnie zażenowanie — skomentował situację jeden z polityków PO, który zasiada w Sejmie, w rozmowie z Onetem.
RELACJE I WSPÓŁPRACA
„Fakt” skontaktował się ze Stanisławem Żmijanem w sprawie pojawiających się informacji. — Powiedziałem, że pan Janusz poprosił przez syna o pomoc. Wyraźnie zaznaczam, że nie chodzi o moją zbiórkę pieniędzy. O co tu w ogóle chodzi? — oburzył się lider lubelskiej PO, zdumiony reakcją na swoją wiadomość.
Z informacji, które udało się uzyskać dziennikarzom, wynika, że Stanisław Żmijan i Janusz Palikot współpracowali ze sobą przez dłuższy czas. To Żmijan miał pomóc Palikotowi w włączeniu się do Platformy Obywatelskiej. — Zawsze łączyły ich dobre relacje, rozumiem, że Staszek ma sentyment do Janusza — przyznał były członek Twojego Ruchu.
3 października 2024 roku Janusz Palikot został zatrzymany przez CBA w związku z poważnymi zarzutami, obejmującymi oszustwo oraz przywłaszczenie mienia na kwotę 70 milionów złotych. Liczba osób pokrzywdzonych w tej sprawie przewyższa 5 tysięcy.
Źródło: Onet/Fakt