Premier Serbii, Milosz Vuczević, ogłosił swoją rezygnację, a jednym z głównych powodów tego kroku są trwające od listopada protesty społeczne. Demonstracje rozpoczęły się po tragicznym zdarzeniu, jakim było zawalenie się dachu na remontowanym dworcu w Nowym Sadzie, w wyniku czego życie straciło 15 osób. Organizatorzy protestów kierują swoją krytykę nie tylko w stronę premiera, ale w głównej mierze na prezydenta Aleksandara Vuczicia, reprezentującego tę samą partę rządzącą – Serbską Partię Postępową (SNS), która sprawuje władzę nieprzerwanie od 2014 roku.
Rezygnacja w atmosferze protestów
Vuczević ogłosił swoją decyzję podczas zwołanej na ten temat konferencji prasowej. – Primarną przyczyną mojej rezygnacji jest chęć wzięcia odpowiedzialności i chęć łagodzenia napięć w społeczeństwie – podkreślił premier. Dodał, że rano odbył rozmowę z prezydentem, który miał wysłuchać jego argumentów.
Protesty na ulicach Belgradu
Belgrad stał się areną dla masowych wystąpień, w których biorą udział studenci, nauczyciele oraz pracownicy różnych branż. Uczestnicy manifestacji obwiniają władze za niedopuszczalne zaniedbania, które doprowadziły do katastrofy na stacji kolejowej w Nowym Sadzie, a także wskazują na możliwe zjawiska korupcyjne w rządzie. Domagają się oni przede wszystkim dymisji prezydenta Vuczicia, co zapowiada dalsze napięcia w kraju.
Źródło/foto: Interia