Tajwan znalazł się w trudnej sytuacji po nagłym zerwaniu łączności z Wyspami Matsu, które są częścią terytorium tego kraju. Władze tajwańskie ogłosiły, że podmorskie kable komunikacyjne zostały „rozłączone”. W związku z tym, uruchomiono alternatywne metody komunikacji. Tajpej podejrzewa Chińską Ludową Republikę o odpowiedzialność za to uszkodzenie.
INCYDENT W DNIU 22 STYCZNIA
W środę 22 stycznia doszło do poważnego incydentu, który natychmiast zwrócił uwagę mediów. Według informacji przekazanych przez Reutera, jeden z dwóch kabli działał w ogóle, podczas gdy drugi uległ poważnemu uszkodzeniu. Takie wydarzenie budzi uzasadnione obawy mieszkańców regionu.
WPROWADZENIE KOMUNIKACJI ZASTĘPCZEJ
Dzięki bezprzewodowej komunikacji zastępczej, udało się częściowo przywrócić dostęp do Internetu dla około 14 tysięcy mieszkańców archipelagu złożonego z 36 niewielkich wysepek znajdujących się blisko wybrzeży Chin. To krok w dobrym kierunku, jednak pytań bez odpowiedzi pozostaje wiele.
KOMENTARZ CHIŃSKIEGO MINISTERSTWA
Chińskie ministerstwo ds. Tajwanu nie skomentowało dotąd prośby agencji Reutera w tej sprawie, co stanowi kolejny sygnał napięcia w relacjach obu państw. Warto zauważyć, że władze w Tajpej od dłuższego czasu alarmują o chińskich działaniach w „szarej strefie”, które ich zdaniem są częścią systematycznej presji wywieranej przez Pekin.
OSKARŻENIA I ODPOWIEDZI
Tajwan, postrzegany przez Chiny jako zbuntowana prowincja, oskarżył wcześniej Pekin o uszkodzenie innego podmorskiego kabla przez chiński statek. Z kolei zarzuty te spotkały się z zdecydowanym sprzeciwem zarówno armatora, jak i rządu chińskiego, którzy określili je jako „pozbawione podstaw i dowodów”. Sytuacja ta podkreśla skomplikowaną grę polityczną w regionie.
W kontekście tych wydarzeń warto zadać sobie pytanie, jakie konsekwencje te incydenty będą miały dla przyszłości Tajwanu i jak wpłyną na relacje między Tajpej a Pekinem, które i tak nie należą do łatwych. Czas pokaże, czy napięcia te przyniosą nowe konflikty, czy może skłonią do dialogu.
(Źródło: PAP)