Donald Trump, który pragnie powrócić do Białego Domu, w trakcie niedawnego spotkania z wyborcami w Erie, Pensylwania, poruszył kontrowersyjny temat przestępczości w Stanach Zjednoczonych. Jego zdaniem, problem ten mógłby zostać rozwiązany, gdyby poświęcono jeden dzień na „brutalną i paskudną” akcję policji przeciwko przestępczości. Słowa te wywołały reakcję sztabu republikanina, który zasugerował, że za aktualną sytuację w kraju winna jest Kamala Harris.
PROBLEMY W KALIFORNII I OBWINIANIE HARRIS
Trump podczas swojego wystąpienia podkreślił potrzebę zorganizowania 24 godzin akcji, która miałaby na celu „natychmiastowe wyeliminowanie przestępczości”. Twierdził, że efekt takiej „brutalnej godziny” mógłby być natychmiastowy – „Wieść o tym szybko się rozniesie, a przestępczość sama zniknie”. Ciekawym jest, że odwołał się do Kalifornii, gdzie, według niego, złodzieje mogą bezkarnie kraść towary o wartości do 950 dolarów. Portal Politico zauważył, że taka narracja mogła być próbą manipulacji faktami, biorąc pod uwagę, że próg ten został wprowadzony przez republikańskiego gubernatora Arnolda Schwarzeneggera podczas kadencji Harris.
CZY TO ŻART?
Odpowiedź na kontrowersyjne wystąpienie Trumpa przyszedł od Stevena Cheunga, dyrektora ds. komunikacji w jego kampanii. Podkreślił, że słowa byłego prezydenta nie miały być zapowiedzią nowych przepisów, a jedynie żartem, dodając, że Trump zawsze był zwolennikiem zachowania prawa i porządku. Cheung wskazał również, że w obliczu „chaosu” w niektórych społecznościach amerykańskich Harris miała przyczynić się do „ośmielenia” przestępców.
TRUMPOWE KŁOPOTY Z PRAWEM
Interesujące jest, że Trump nawołując do rozprawy z przestępcami, sam zmaga się z poważnymi problemami prawnymi. W styczniu 2024 roku nowojorska ława przysięgłych uznała go winnym 34 zarzutów dotyczących przestępstw korupcyjnych. To sprawia, że jego apele o surowe kary dla przestępców brzmią w tym kontekście dość ironicznie.
Źródło/foto: Polsat News