Opis tej zbrodni wciąż budzi strach i szok. W Warszawie para niemieckich emerytów padła ofiarą wyjątkowo brutalnego morderstwa. Po 13 latach od tragicznych wydarzeń rusza proces dotyczący jednej z najbardziej dramatycznych spraw w stolicy. Jak informuje „Fakt”, sprawa trafi w ręce tego samego sędziego, który wymierzył sprawiedliwość Dorianowi S., gwałcicielowi i mordercy 25-letniej Białorusinki Lizy.
MORDERCY I OFIARY
Peter H. (62 l.) i Silke G. (63 l.) przyjechali z Hamburga. Po zakończeniu kariery zawodowej przekształcili swoją furgonetkę w kamper i wyruszyli w podróż. W 2012 roku dotarli do Warszawy, tuż przed UEFA Euro 2012, planując także wizytę na Ukrainie. Feralnego dnia zatrzymali się w okolicach ogródków działkowych na Mokotowie, gdzie zostali brutalnie zamordowani. Ich ciała odkryli działkowcy, którzy mieli pecha natknąć się na tę makabryczną scenę.
SPRAWCA WCIĄŻ NA WOLNOŚCI
Śledczy od początku byli przekonani, że był to mord zaplanowany, a nie wynik rabunku. Strzały oddano z bliskiej odległości, co sugeruje, że ofiary mogły znać swojego oprawcę. Mimo intensywnego śledztwa przez wiele miesięcy, sprawca pozostał na wolności. Po 11 latach sytuacja uległa zmianie, gdy zatrzymano Zdzisława W. (67 l.), któremu postawiono zarzut zabójstw przy użyciu pistoletu kal. 6,35 mm.
– Te przestępstwa miały miejsce w warunkach recydywy. Został również oskarżony o nielegalne posiadanie broni – poinformował prokurator Piotr Antoni Skiba.
DNA I ŚLADY NA MIEJSCU ZBRODNI
Na miejscu przestępstwa zabezpieczono liczne dowody. Do najważniejszych należała czarno-czerwona rękawiczka, na której wykryto cząsteczki GSR, świadczące o oddaniu strzału, oraz DNA zarówno ofiary, jak i innej osoby. Prokuratura potwierdziła, że ślad DNA na rękawiczce był zgodny z Zdzisławem W., czeladnikiem krawiectwa i murarstwa, który był już wielokrotnie skazany.
W momencie postawienia zarzutów mężczyzna odbywał karę więzienia za usiłowanie zabójstwa swojego syna. Zdzisław W. stanowczo nie przyznaje się do winy, twierdzi, że nigdy nie był na miejscu zbrodni.
BADANIA WARIOGRAFICZNE
W przeprowadzonych na jego zgodę badaniach wariograficznych zebrane dowody wydają się potwierdzać jego związek z makabrycznymi czynami.
Sąd wyznaczył pierwszy termin rozprawy na 22 stycznia. Niejasności dotyczą jednak zmiany składu sędziowskiego. Jak donosi „Fakt”, sprawa zostanie prowadzona przez sędziego Pawła Dobosza, który niedawno skazał Doriana S. na dożywocie. W miarę jak sprawa się rozwija, emocje narastają – będziemy śledzić ją z zapartym tchem.