Powtarzające się incydenty zniszczenia podmorskich kabli na Morzu Bałtyckim skłoniły NATO do podjęcia działań mających na celu zapobieganie aktom sabotażu, za które podejrzewane są głównie Rosja i Chiny. Jak praktycznie będzie wyglądała reakcja Sojuszu Północnoatlantyckiego w tym regionie? Gen. Waldemar Skrzypczak w rozmowie z „Faktem” sugeruje, że NATO powinno starać się o rezolucję ONZ pozwalającą na pełną kontrolę statków różnych bander pływających na Bałtyku.
USZKODZENIA KABLI NA BAŁTYKU
Przypomnijmy, że na zakończenie ubiegłego roku w Zatoce Fińskiej doszło do uszkodzenia połączenia elektroenergetycznego EstLink 2 oraz czterech kabli telekomunikacyjnych. Okręt podejrzewany o zniszczenie tych połączeń ma być związany z tzw. rosyjską flotą cienia. Statek ten, pływający pod banderą Wysp Cooka, miał rzekomo ciągnąć kotwicę po dnie morza na dużym odcinku. Trwa również śledztwo w sprawie przecięcia kabla łączącego Finlandię z Niemcami, do czego doszło na wodach szwedzkich, gdzie w chwili awarii przebywał chiński statek.
NATO NA BAŁTYKU
W dniu 14 stycznia w Helsinkach odbyło się spotkanie liderów państw nadbałtyckich oraz Komisji Europejskiej, podczas którego sekretarz generalny NATO, Mark Rutte, ogłosił powołanie misji Baltic Sentry. Niemiecki niszczyciel min FGS Datteln oraz holenderski okręt hydrograficzny HNLMS Luymes zasilają tę nową misję. Dowództwo NATO podkreśla, że jest gotowe do ochrony krytycznej infrastruktury podwodnej w Bałtyku, a w ramach operacji Baltic Sentry rozmieszczane są jednostki marynarki, samoloty rozpoznawcze oraz drony morskie.
Pomimo braku podania konkretnej liczby jednostek biorących udział w misji, fińskie źródła wskazują, że może ich być około dziesięciu, w tym okręty podwodne. Misja Baltic Sentry może trwać aż do kwietnia bieżącego roku.
BRAK REAKCJI NATO?
Gen. Skrzypczak zauważa, że wcześniejsze zaniechania ze strony NATO mogły przyczynić się do rosnącej śmiałości Rosjan, co doprowadziło do ostatnich incydentów z rysowaniem podmorskich kabli. Kluczowe pytanie brzmi, czy NATO jest w stanie utrzymywać stałe siły na Morzu Bałtyckim, nie tylko w czasie eskalacji. Podkreśla, że Rosja postrzega ten region jako miejsce, gdzie może działać bez większych obaw o reakcję Sojuszu.
Generał wskazuje również na brak środków lądowych zdolnych do powstrzymania ewentualnej interwencji rosyjskiej w krajach bałtyckich, zwłaszcza przy rosnącym potencjale militarnym Rosji w obwodzie królewieckim. Nie ograniczając się jedynie do operacji morskich, NATO powinno również zwrócić uwagę na ląd i powietrze.
PREWENCJA CZY REAKCJA?
Generał wskazuje, że NATO „likwiduje skutki”, a nie zapobiega działaniom Rosji. W jego ocenie, sojusz powinien wdrożyć proactive działania prewencyjne, np. stałą obecność jednostek monitorujących sytuację na Bałtyku. Zaznacza, że to wcale nie musi być agresywna postawa, lecz wyraz determinacji Sojuszu w kwestii bezpieczeństwa tego regionu.
Co więcej, gen. Skrzypczak uważa, że NATO powinno skoncentrować swoje siły nie tylko w obszarze morskim, ale także lądowym, zwłaszcza w kontekście gromadzenia rosyjskich sił morskich i lądowych w Zatoki Fińskiej. Propozycja szefa NATO, aby wzmocnić obecność wojskową w regionie, może być kluczowym elementem strategii odstraszania potencjalnych zagrożeń.