Zwykła podróż z Warszawy do Częstochowy przekształciła się w istny koszmar, który na długo pozostanie w pamięci pasażerów. Spóźnienie wynoszące 401 minut, awarie techniczne i ciemność przyczyniły się do narastającej frustracji wśród podróżnych. To nie jest fikcja, lecz brutalna prawda naszej codzienności.
PIERWSZE SYMPTOMY CHAOSU
Warszawa, zimowy wieczór. Na Dworcu Centralnym panuje typowa atmosfera: podróżni z bagażami, dźwięki gwizdka konduktora oraz zapowiedzi pociągów, z przerywnikami dla komunikatów o opóźnieniach. Wsiadam do pociągu IC 1634 „Oleńka”, mając nadzieję, że dotrę do Częstochowy w ciągu dwóch godzin. Nikt z nas nie przypuszczał, że czeka nas maraton cierpliwości.
Już po godzinie jazdy pociąg stanął. „Awaria sieci trakcyjnej” – ogłoszono przez głośniki. „Trudne warunki atmosferyczne” doprowadziły do oblodzenia i chaosu: zgasły światła, a system pociągu uległ resetowi. Próbę ruszenia zakończono fiaskiem.
KOSZMAR TRWA
Awaria przeciągała się, a komunikaty przestały napływać. Pasażerowie zaczęli samodzielnie szukać informacji u obsługi, która zasłaniała się komputerem pociągu, uznającym dalszą podróż za niebezpieczną. Na ratunek przyszła lokomotywa spalinowa, goniąca nas z zawrotną prędkością 7 km/h. Po pewnym czasie lokomotywa przeszła na koniec składu, a my wyruszyliśmy dalej.
Obietnica transportu zastępczego, o której mówiono na początku, nigdy się nie urzeczywistniła. Pociąg dotarł do Częstochowy z opóźnieniem wynoszącym 401 minut. W tym czasie przewoźnik zafundował kawę i herbatę, ale o wodzie trzeba było zapłacić. O godzinie trzeciej nad ranem ogłoszono, że w Warsie będzie ciepły posiłek. W międzyczasie pasażerowie otrzymali jedynie wafelkową przekąskę. Atmosferę zdominowało zmęczenie, płacz i narastająca frustracja.
PYTANIA DO PKP
Postanowiłam skontaktować się z rzecznikiem prasowym PKP, aby uzyskać odpowiedzi na kilka kluczowych pytań:
- Czy można było uniknąć problemów związanych z oblodzeniem sieci trakcyjnych? Mimo informacji o trudnych warunkach atmosferycznych, czy przewoźnik nie mógł podjąć wcześniejszych działań zapobiegawczych?
- Dlaczego podstawowe napoje, takie jak woda, nie były dostępne bezpłatnie dla pasażerów?
- Czy pasażerowie mogą liczyć na odszkodowanie za poniesione niedogodności, w tym rekompensatę za czas opóźnienia?
- Jak przewoźnik odnosi się do przepisów Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2021/782, które nakładają obowiązek zapewnienia posiłków i transportu zastępczego w przypadku opóźnienia wynoszącego co najmniej 60 minut?
- Jakie działania zostały podjęte w związku z opóźnieniem 401 minut, biorąc pod uwagę zapisy, które obligują do organizacji zastępczych usług przewozowych?
Na odpowiedzi czekam z niecierpliwością. Przytoczone przepisy wymagają od przewoźnika, by pasażerowie nie pozostawali bez wsparcia w obliczu długich opóźnień, co w przypadku tej podróży nie zostało zrealizowane.
Miało być szybko i komfortowo, a zamieniło się w niezapomniany koszmar kolejowy, który pokazuje, jak kruche mogą być nasze plany w obliczu elementarnych trudności.