Dr Anna Makowska, założycielka fundacji „Samo się nie zrobi” i specjalistka w zakresie zdrowego żywienia, ujawniła alarmujące informacje na temat jakości posiłków serwowanych dzieciom w polskich przedszkolach i szkołach. Jej obawy nie są bezpodstawne, a coraz więcej rodziców zaczyna się zastanawiać, co trafia na talerze ich pociech.
PRZETWORZONE PRODUKTY W PLACÓWKACH OŚWIATOWYCH
Z relacji jednego z pracowników przedszkola wynika, że dzieci otrzymują regularnie wysoko przetworzony pokarm, który ma wątpliwą wartość odżywczą. „Odkostnione resztki zmieszane z wodą, barwnikami, przyprawami i konserwantami, które nazywane są 'pasztecikami’ czy 'paróweczkami’, to codzienność w wielu placówkach” — podkreśla dr Makowska. Przykry jest fakt, że nawet w przedszkolach dysponujących własnymi kuchniami zamiast świeżych posiłków, dzieci dostają gotowe produkty z puszek oraz zbiorczych opakowań.
NORMY ŻYWNOŚCIOWE A REALIA
W menu znajdują się gotowe dania, takie jak paprykarz, konserwy mięsne oraz słodycze, w tym desery przypominające nabiał. Warto zauważyć, że normy dotyczące spożycia cukru są regularnie przekraczane, co z pewnością nie sprzyja zdrowiu najmłodszych. „5 dni w tygodniu, 4 tygodnie w miesiącu przez kilka lat. Taki jest los dzieci w Polsce” — dodaje ekspertka, kierując uwagę na tragiczne konsekwencje obecnej sytuacji.
REGULACJE A PRAKTYKA
Co ciekawe, mimo istnienia szczegółowych przepisów, sytuacja nie ulega poprawie. Rozporządzenie Ministra Zdrowia z 2016 roku jasno definiuje wymagania dotyczące żywienia zbiorowego w placówkach edukacyjnych. Przepisy nakładają obowiązek codziennego podawania co najmniej dwóch porcji mleka lub produktów mlecznych oraz wprowadzenia warzyw i owoców do każdego posiłku. Ograniczenie ilości potraw smażonych do maksimum dwóch porcji tygodniowo również nie przynosi rezultatu w praktyce.
ZAGROŻENIA ZDROWOTNE I ODWZIERCIEDLENIE PROBLEMÓW
Nie można zapominać o alarmujących skutkach takiej sytuacji. Polskie dzieci tyją jedne z najszybciej w Europie, co łączy się bezpośrednio z jakością żywienia w szkołach i przedszkolach. „Nawyki żywieniowe nabyte w dzieciństwie pozostają z człowiekiem na całe życie. Dzieci, które uczą się zdrowego odżywiania, będą kontynuować te praktyki w dorosłym życiu,” zauważa jeden z komentujących.
GDZIE SZUKAĆ POMOCY?
Rola intendenta powinna zapewniać odpowiedni nadzór nad jakością żywienia, jednak rzeczywistość jest zupełnie inna. Rodzice mogą jednak działać — mają prawo składać skargi do organów Państwowej Inspekcji Sanitarnej w przypadku wątpliwości co do jakości posiłków, które otrzymują ich dzieci.
Sprawa jest poważna i wymaga natychmiastowego działania. Czas, aby każdy z nas zaangażował się w poprawę jakości żywienia dzieci w Polsce, zanim będzie za późno.