Świat zostaje podzielony przez neo-imperia, a Donald Trump włącza się do tego wyścigu – na razie jedynie słownie. Jakie stanowisko powinna zająć Polska w tej sytuacji? Obowiązkiem naszego kraju jest obrona suwerenności mniejszych państw.
Nowa rzeczywistość polityczna
W przygotowaniach do objęcia urzędu, Donald Trump przemierzał korytarze i przestronne pokoje Mar-a-Lago, gdy przypadkowo natknął się na pudło pełne wspomnień z czasów szkolnych swojego syna. Po przeszukaniu zeszytów i rupieci wyciągnął starą mapę. Nie planował jej przeglądać, ale postanowił się z nią zapoznać. Rozłożył pożółkłe „precjozo” na stole i, zniecierpliwiony, zaczął porównywać rozmiary rywalizujących z USA państw – zwłaszcza Chin i Rosji. Doszedł do wniosku, że coś musi się zmienić.
Imperialne ambicje Trumpa
Uderzając pięścią w stół, Trump stwierdził, że Stany Zjednoczone powinny powiększyć swoje terytorium. W kampanii wielokrotnie podkreślał, że jest prezydentem czasów pokoju, nie wojen. Po długim zastanowieniu wymyślił, że zamiast atakować wrogów, można zyskać na sojusznikach. Rozejrzał się po mapie Ameryki Północnej i odruchowo dodał do USA Kanadę, Grenlandię, a nawet Panamę. To był jedynie pierwszy krok, a apetyt Trumpa rósł z każdą chwilą.
Połączenie Kanady z USA dawałoby Amerykanom przewagę, która z łatwością przewyższyłaby tery
Źródło/foto: Interia