Na gminnych drogach, w pobliskiej Zapolice, miała miejsce nietypowa sytuacja, która może wzbudzać zarówno zdziwienie, jak i złość. Zduńskowolski patrol ruchu drogowego natknął się na mężczyznę, który, mówiąc delikatnie, nie miał dnia… a przynajmniej jeździeckiego z pewnością nie zaliczy do udanych.
WOŹNICA W PROBLEMIACH
W pobliżu sklepu spożywczego 65-letni woźnica, ku przerażeniu przechodniów, próbował zawrócić swój wóz ciągnięty przez konia w pobliżu drzew. Niestety, nie udało mu się zapanować nad sytuacją – wóz utknął między drzewami, a koń, zdawało się, że cierpliwie znosił chaos. Cała sytuacja była rezultatem nieodpowiedzialnych manewrów oraz, jak się okazało, dwóch promili alkoholu w organizmie kierowcy. Słowa mężczyzny o „alkoholowym rozłożeniu” mogłyby rozbawić, gdyby nie fakt, że to akurat nie jest najlepsza wymówka w obliczu takiej sytuacji.
POMOC ZNAJOMEGO
Policjanci zduńskowolskiej drogówki, zaskoczeni takim obrotem spraw, przystąpili do badania stanu trzeźwości mężczyzny. Wynik, istniejący gdzieś pomiędzy przyjętą normą a odpowiedzialnością – nieco ponad 2 promile – zakończył się mandatem karnym w wysokości 2500 złotych. Nasuwa się pytanie: czy nie lepiej dla zdrowia i portfela zostałoby dzisiaj w domu z zimnym napojem?
Na szczęście, znajomy woźnicy postanowił zapanować nad sytuacją. Zobowiązał się doprowadzić konia i wóz do bezpieczeństwa oraz, można by rzec, ocalić twarz swojego towarzysza. Bezpieczna eskapada zakończyła się na jego gospodarstwie, gdzie moźe wóz nie utknie między drzewami, a alkohol będzie w końcu w pełni korzystny do umiaru i zdrowego rozsądku.
Źródło: Polska Policja