Nie milkną echa po decyzji Polskiego Związku Narciarskiego, który częściowo wstrzymał finansowanie przygotowań i startów Magdaleny Łuczak w alpejskim Pucharze Świata. Jedna z najzdolniejszych polskich narciarek pragnie jak najszybciej zakończyć ten konflikt. – Należy pamiętać, że sportowiec to w pierwszej kolejności człowiek – podkreśla Paulina Wójtowicz, menedżerka zawodniczki.
UTALENTOWANA NARCIARKA Z POTENCJAŁEM
Łuczak to utalentowana alpejka, która z sezonu na sezon udowadnia swój ogromny potencjał. 23-letnia zawodniczka z Łodzi zakończyła ostatni Puchar Świata na 23. miejscu w slalomie gigancie. Dodatkowo zdobyła akademickie mistrzostwo Stanów Zjednoczonych z drużyną Colorado Buffaloes, co stanowi znaczący sukces w jej karierze.
– Nabyłam wiele doświadczeń. Przede mną nowy sezon i kolejne wyzwania. Skupiam się na nadchodzących startach i nie zamierzam wracać do przeszłości – mówiła kilka miesięcy temu Łuczak, której ambicji i ciężkiej pracy nie sposób odmówić.
KONTUZJA I REHABILITACJA
W profesjonalnym sporcie zwykle pojawia się ryzyko kontuzji, co dotknęło również Łuczak w sierpniu ubiegłego roku. Podczas zgrupowania w Argentynie doznała urazu pleców, który w październiku powrócił tuż przed startem sezonu. W efekcie musiała przełożyć debiut w Pucharze Świata, jednak już miesiąc później wystartowała w amerykańskim Killington, dzięki intensywnej pracy z fizjoterapeutą.
– Dzięki szybkiemu wdrożeniu rehabilitacji czuję się znacznie lepiej. Wszystko idzie w dobrym kierunku, chociaż wciąż odczuwam pewien dyskomfort – mówiła Łuczak przed startem w Stanach Zjednoczonych.
SPRAWY BUDŻETOWE I ZAWIESZENIE FINANSOWANIA
Jednakże powrót Łuczak do optymalnej formy to złożony proces. Po każdym starcie analizowała swoje błędy, a podczas zawodów w Semmering zajęła 33. miejsce w slalomie gigancie; była blisko awansu do finałowej trzydziestki. Z wielkimi nadziejami przystąpiła do zawodów w słoweńskiej Kranjskiej Gorze, gdy niespodziewanie otrzymała e-mail z Polskiego Związku Narciarskiego o wstrzymaniu częściowego finansowania jej przygotowań oraz startów.
– Wysłany przez pana Filipa Rzepeckiego e-mail jednoznacznie informował o podjętej decyzji – tłumaczy Wójtowicz.
Łuczak, a także jej sztab, byli zaskoczeni. PZN argumentował decyzję brakiem pełnego testu Ironmana, który jest nieodłącznym elementem finansowania, wymagającym m.in. biegu na stadionie oraz ćwiczeń siłowych. Dodatkowo Łuczak nie zdobyła w tym sezonie punktów w rankingu FIS. Z powodu późnego rozpoczęcia sezonu, mimo prac rehabilitacyjnych, nie była w stanie osiągnąć wymaganej formy.
GŁOS W BAJU I DALSZE KROKI
– Magda mogła wystartować dzięki fizjoterapeucie, który dołączył do jej sztabu. Nie chcę krytykować PZN, ponieważ współpraca z panem Tomaszem Grzywaczem układała się pomyślnie. Jednak informowanie sportowca o poważnych sprawach w ostatniej chwili jest nieodpowiednie – dodaje menedżerka.
W rozmowie z TVP Sport Rzepecki wyjaśnił sytuację, podkreślając, że wszyscy zawodnicy mieli obowiązek przystąpić do testu Ironmana. Łuczak, mimo przyjazdu, nie była gotowa do jego wykonania. PZN podjął decyzję o konieczności samodzielnego pokrycia kosztów przez zawodniczkę, co dla niej stanowi ogromny cios.
Po nieudanym występie w Kranjskiej Gorze, Łuczak musiała zmierzyć się z silnym stresem. – Wkrótce planujemy spotkanie z prezesem PZN Adamem Małyszem, by wyjaśnić tę sprawę. Mam nadzieję, że uda nam się osiągnąć korzystne rozwiązanie dla zawodniczki. W XXI wieku powinniśmy pamiętać, że sportowiec to przede wszystkim człowiek – kończy Wójtowicz.
NADCHODZĄCE ZAWODY
Kolejne zmagania w Pucharze Świata w slalomie gigancie odbędą się 21 stycznia we włoskim Kronplatz. Czy Łuczak będzie w stanie stawić czoła nowym wyzwaniom? Czas pokaże.