W myślenickiej rzeczywistości, gdzie nawet drobne wykroczenia mogą prowadzić do nieoczekiwanych zwrotów akcji, 30-letni obywatel Ukrainy przeżył prawdziwe piekło. Wszystko przez podrobione prawo jazdy, które stało się przyczyną nie tylko kłopotów, ale i brutalnej konfrontacji z prawem.
KOLIZJA CZY PUŁAPKA?
W poniedziałek, 16 września, myślenicka drogówka została wezwana do Trzemeśni, gdzie miała miejsce kolizja dwóch pojazdów. Zdarzenie to wydawało się dość typowe i nie wzbudzało większych kontrowersji, a policjanci szybko zajęli się sprawą, kończąc ją mandatem karnym. Jednak to, co wydarzyło się później, przypomina zaskakujący zwrot fabuły kryminału.
PODROBIONE DOKUMENTY
Gdy jeden z uczestników kolizji – 30-letni Ukrainiec – przedstawił swoje prawo jazdy, wszyscy mogli być świadkami jego przekonywujących zapewnień o legalności dokumentu. Mężczyzna nie wahał się twierdzić, że korzysta z niego od lat. Policjanci jednak postanowili potraktować sprawę poważnie. Dokładna weryfikacja zabezpieczeń dokumentu, w tym sprawdzenie znaków wodnych, przyniosła szokujący rezultat – okazało się, że dokument jest fałszywy.
KONSEKWENCJE WYKROCZENIA
Teraz młody Ukrainiec musi stawić czoła poważnym konsekwencjom. Grozi mu do pięciu lat pobytu w zakładzie karnym, a jego przypadek stanowi przestrogę dla innych. Cóż, jak widać, podrabianie dokumentów może skończyć się znacznie gorzej, niż niejedno przekroczenie prędkości na drodze. A w szachach życia niektórzy gracze zamiast na królach, stawiają na fałszywych asów.
Teraz pozostaje nam tylko obserwować, jak potoczy się ta historia i jakie decyzje zapadną w sądzie. Czy mężczyzna odczuje pełnię konsekwencji swojego czynu, czy może jego los będzie łaskawszy? Jedno jest pewne – jego przygoda z myślenicką drogówką na pewno na długo pozostanie w jego pamięci.
Źródło: Polska Policja