W ciągu roku z polskich rzek odpływa około 60 miliardów metrów sześciennych wody. Z tej ogromnej ilości przechwytujemy zaledwie 4 miliardy. Jak wskazuje inżynier hydrotechnik Wojciech Skowyrski, budowa zbiorników retencyjnych mogłaby być kluczem do ochrony zarówno przed powodziami, jak i suszami. Ale czy jesteśmy w stanie dostrzec tę szansę, czy może jedynie patrzymy na wodę, która nam przepływa przez palce?
ODPOWIEDNIE GOSPODAROWANIE ZASOBAMI
W obliczu zmieniającego się klimatu i coraz częstszych ekstremalnych zjawisk pogodowych, inwestycje w infrastrukturę hydrotechniczną stają się pilną potrzebą. Zamiast osiadać w stagnacji, czas podjąć odważne decyzje, które nie tylko zabezpieczą nas przed żywiołami, ale również pozwolą wykorzystać potencjał naturalnych zasobów wody. W przeciwnym razie, ryzykujemy, że w przyszłości będziemy musieli płacić za wodę jak za złoto, a przecież wystarczyłoby tylko trochę rozsądku i zapobiegliwości.
WIZJA CZY RZECZYWISTOŚĆ?
Wielu z nas ma w pamięci tragiczne skutki powodzi sprzed lat, które spaliły w pył nadzieje na spokojne życie. Dlaczego więc wciąż zwlekamy z tworzeniem właściwych zbiorników retencyjnych? Czy naprawdę czekamy, aż natura wymusi na nas konkretne działania? Czasami wydaje się, że działamy dopiero wtedy, gdy jest już za późno. Przykład Warty, Nidy czy Odry jasno wskazuje, że odpowiednie zarządzanie wodami może zdziałać cuda, a ruszanie w drogę ku innowacjom wciąż pozostaje w sferze planów, które wciąż zamieniają się w rysunki na papierze.
