Donald Tusk został ostatnio zauważony w Sopocie, gdzie udał się samochodem do lokalnej kawiarni. Oprócz zakupu dwóch kaw na wynos, wzrok przyciągał nieodśnieżony dach jego pojazdu, co może skutkować mandatem w wysokości nawet 3 tysięcy złotych. Zaskakująco, ekspert ds. bezpieczeństwa ruchu drogowego zauważa, że premier nie popełnił w tej sytuacji żadnego wykroczenia. Marek Konkolewski, emerytowany policjant, stwierdził, że „nikt by nie zwrócił uwagi na auto pana premiera”, ponieważ wygląda ono tak, jak powinno.
Śnieżna Rzeczywistość w Sopocie
W niedzielę, 5 stycznia, Donald Tusk wyruszył do jednej z sopockich kawiarni swoim samochodem. Zdjęcia z tej wyprawy ukazują jego pojazd pokryty warstwą śniegu, zarówno na dachu, jak i na części maski. Marek Konkolewski w rozmowie z „Faktem” podkreśla, że z punktu widzenia przepisów, premier nie złamał żadnych norm. „Sam właśnie jadę autem w takim samym stanie. Przez 20 minut odśnieżałem swój pojazd, a na dachu pozostała zamarznięta pokrywa śniegu, której nie mogłem usunąć, aby nie zniszczyć lakieru” — tłumaczy ekspert.
Podobieństwo Sytuacji
Marek Konkolewski, mieszkaniec Starogardu Gdańskiego, zauważa, że w ostatnich dniach w jego regionie spadło tak dużo śniegu, że jego własny samochód przypominał „bałwanka na czterech kołach”. „Zanim wsiadłem do auta, poświęciłem 20 minut na oczyszczenie szyb i tablic rejestracyjnych. Zależało mi, by mieć dobrą widoczność i aby auto było w odpowiednim stanie” — dodaje. Były policjant zwraca uwagę, że na dachu Tuskowego samochodu pozostawały jedynie lodowe pozostałości śniegu, co nie stanowiło naruszenia przepisów, biorąc pod uwagę niedawną aurę.
Wnioski Eksperta
W opinii Konkolewskiego, Donald Tusk nie ryzykował mandatu związanego z nieodśnieżonym dachem swojego pojazdu. „Wyraźnie widać, że dołożył wszelkich starań, aby przygotować samochód do jazdy. Oczyszczone szyby i tablice rejestracyjne świadczą o jego dbałości. Pozostała tylko zmarźlina, której nie da się usunąć zwykłą miotłą” — podkreśla. Ostatecznie, kiedy pojazd jest całkowicie przykryty śniegiem, istnieje ryzyko, że jego fragmenty zsuną się na przednią szybę, co mogłoby ograniczyć widoczność kierowcy. „Na ten samochód pana premiera nikt by nie zwrócił uwagi, bo w zimowym krajobrazie wygląda on po prostu jak powinien” — podsumowuje Konkolewski.