Woda przepłynęła przez zaporę, a burmistrz Wlenia, Artur Zych, uspokaja, że poziom opada, co może wskazywać na nieco łagodniejszy rozwój sytuacji. Jednocześnie jednak z niepokojem informuje, że w pobliskich miejscowościach występują poważne problemy związane z zalaniami.
OBRONA WLENIA I PLOTKI O ZAPORZE
W wywiadzie dla Polsat News burmistrz Zych podkreślił, że miasto wydaje się być w pewnym sensie obronione, chociaż nie ma pewności, co do dalszego rozwoju sytuacji. „Może się zdarzyć, że woda znów przybędzie, a wały ulegną uszkodzeniu” – stwierdził, nawiązując do krytycznej nocnej sytuacji, kiedy to wydano oświadczenie w mediach społecznościowych, w którym przyznał, że Wleń „przegrał walkę z wielką wodą”. Zych zdecydowanie zdementował krążące plotki o rzekomym pęknięciu zapory na Jeziorze Pilchowickim, zapewniając, że jest ona w dobrym stanie technicznym.
SKUTKI POWODZI I DZIAŁANIA RATUNKOWE
Mimo tych zapewnień, zalania nie ominęły części mieszkań, kotłowni, a nawet budynku szkolnego. „Straty są ogromne” – komentował burmistrz. Jednak dzięki szybkiej reakcji wojska, strażaków i zaangażowaniu mieszkańców udało się ograniczyć większe zniszczenia. „Mam nadzieję, że wały wytrzymają i woda nie wzrośnie w samym Wleniu” – dodał.
TRAGICZNA SYTUACJA W OKOLICZNYCH MIEJSCOWOŚCIACH
Burmistrz wskazał, że dramatyczna sytuacja panuje w sąsiednich miejscowościach, takich jak Pilchowice, gdzie woda w wielu budynkach sięgnęła pierwszego piętra. Podkreślił, że obecny poziom wody jest wyższy niż w 1997 roku, chociaż wówczas nie było wałów chroniących Wleń. „Wały przelały się w okolicach Ośrodka Sióstr Elżbietanek, ale przelew był niewielki, więc woda na rynku nie była wielka – zazwyczaj wynosiła 20-30 cm” – opowiadał.
Artur Zych zaznaczył, że sytuacja w gminie jest bacznie monitorowana. „Obserwujemy z niepokojem, co przyniesie przyszłość” – podsumował, odzwierciedlając rosnące obawy mieszkańców. Przez cały czas stara się zapewnić komunikację oraz wsparcie dla dotkniętych powodzią.
Źródło/foto: Polsat News