W obliczu rosyjskiego bombardowania zachodnich granic Ukrainy, polska armia zmuszona jest wysyłać myśliwce w powietrze. Problem jednak polega na tym, że ich patrole nad granicą nie mogą trwać dłużej niż godzinę. Niewątpliwie sytuacja byłaby zupełnie inna, gdyby nie decyzja Antoniego Macierewicza, byłego ministra obrony, który zlikwidował program „Karkonosze”. Ten projekt znacząco zwiększałby możliwości operacyjne samolotów F-16, umożliwiając dostęp do floty powietrznych tankowców. Wojna na Ukrainie unaoczniła, jak istotny jest ten program dla bezpieczeństwa naszego kraju. Dlaczego Macierewicz go zlikwidował? To pytanie zadaje sobie prokuratura, która wszczęła śledztwo w sprawie podejrzenia popełnienia przestępstwa „zdrady dyplomatycznej” przez byłego ministra.
PODSUMOWANIE SPOTKANIA W 2016 ROKU
Początek 2016 roku. W trakcie dorocznej odprawy, dowództwo polskiej armii spotyka się z prezydentem Andrzejem Dudą i ministrem obrony Antonim Macierewiczem. Inspektorzy przedstawiają stan armii oraz jej potrzeby. Kiedy głos zabiera gen. Tomasz Drewniak, ówczesny inspektor sił powietrznych, wspomina o programie „Karkonosze”, który miał na celu pozyskanie zdolności do tankowania w powietrzu. Dwa lata wcześniej Polska przystąpiła do NATO-wskiego programu wspólnej eksploatacji samolotów Airbus A330 MRTT, realizowanego z Holandią i Luksemburgiem.
Operacja była już na zaawansowanym etapie. Holandia i Polska miały być krajami wiodącymi, a 33. Baza Lotnictwa Transportowego w Powidzu miała pełnić rolę wysuniętej bazy operacyjnej. Dowódcą jednostki miał zostać Holender, natomiast polski oficer jego zastępcą. Polska armia planowała, aby znaczna część załóg i dowódców tych maszyn była złożona z naszych żołnierzy. W tym czasie Polska zainwestowała poważne środki w program „Karkonosze” – wytypowano ludzi, podpisano umowy. Gdy gen. Drewniak kończy swoją prezentację, Macierewicz niespodziewanie ogłasza wycofanie z programu. To zaskoczenie dla wszystkich obecnych — dla lotników tak pilny program tankowania w powietrzu stał się absolutną koniecznością operacyjną.
DLACZEGO TO WAŻNE?
Tankowanie w powietrzu zwiększa czas przebywania samolotów w powietrzu oraz ich efektywność operacyjną. Amerykańskie wojsko zgodziło się na sprzedaż Polsce taktycznych pocisków manewrujących JASSM, ale bez możliwości tankowania, Polska nie może w pełni wykorzystać ich potencjału. Dodatkowo, mówiono o planach zwiększenia floty myśliwców, poprzez zakup używanych F-16 lub nowoczesnych F-35. Decyzja Macierewicza zburzyła wszelkie te plany. Dwa tygodnie później zwolniono gen. Drewniaka i innych doświadczonych lotników.
Formalne podpisanie umowy na uczestnictwo w programie „Karkonosze” planowano na szczycie NATO w Warszawie wiosną 2016 roku. Decyzja Macierewicza wywołała szok wśród sojuszników, którzy nie mogli uwierzyć, że po zainwestowanych środkach i podpisanych umowach, Polska wycofuje się z projektu. Skutki tej decyzji odbiły się szerokim echem, generując chaos nie tylko w polskiej armii, ale także w relacjach z naszymi partnerami.
CZYŻBY BEZKARNOŚĆ?
Antoni Macierewicz nigdy nie wyjaśnił swojego postępowania w tej sprawie. Dopiero po interwencji komisji do spraw badania rosyjskich wpływów Macierewicz twierdził, że umowa była niekorzystna, bo Polska musiałaby dzielić się samolotami z sojusznikami. Obecnie Polska stara się na nowo zabezpieczyć zdolności tankowania w powietrzu, co staje się kluczowe w kontekście współczesnego pola walki. Gen. Ireneusz Nowak zwraca uwagę, że do przeprowadzenia skutecznego patrolu powietrznego nad Polską potrzebnych jest około ośmiu samolotów i czternastu pilotów przez dwanaście godzin. Z tankowcem można by te liczby zmniejszyć o połowę.
W 2016 roku utworzono międzynarodową jednostkę powietrznych tankowców, do której przystąpiły kolejne kraje, a pierwsza maszyna Airbus A330 MRTT trafiła do Holandii w 2020 roku. Tylko w tym czasie Polska straciła cenny czas i możliwości, które mogłyby znacząco zwiększyć nasze bezpieczeństwo militarno-strategiczne. Prokuratura wszczęła śledztwo przeciwko Macierewiczowi, zarzucając mu zdradę dyplomatyczną, co podkreśla powagę sytuacji. Kodeks karny przewiduje za to surowe konsekwencje, sięgające nawet dziesięciu lat więzienia.