Ile osób, które popełniły zabójstwa, nadal pozostaje na wolności w Polsce? Które regiony kraju borykają się z największą liczbą niewykrytych sprawców? Zobaczmy, co mówią policyjne statystyki, w kontekście głośnych spraw sprzed lat. Z jednej strony mamy sukces w rozwiązaniu zbrodni sprzed 24 lat, dotyczącej dwóch nastolatek z Radzymina, a z drugiej zamknięcie niewydolnego śledztwa w sprawie nauczycielki z Łodzi, którą zabito w 2020 roku.
Chwila tryumfu i smutna rzeczywistość
Rok końcowy przyniósł wiele informacji o znanych zbrodniach z przeszłości. W połowie grudnia policja ogłosiła rozwiązanie sprawy gwałtu i zabójstwa dwóch nastolatek z Radzymina, które miały miejsce 24 lata temu. To na pewno sukces, na który wielu czekało.
Niestety, pojawiła się również poważna porażka. Opisaliśmy na początku grudnia zakończenie śledztwa w sprawie morderstwa łódzkiej nauczycielki, również w kontekście przestępstwa seksualnego. Przez cztery długie lata policja nie zdołała wskazać podejrzanego, mimo że posiadała wykonany na podstawie badań DNA wizerunek mordercy.
– Nie pragnę powtórki podobnej tragedii, nawet jeśli mogłoby to przyspieszyć nasze dochodzenie – powiedział mąż zamordowanej w rozmowie z Onetem. Jego słowa odnoszą się do opinii ekspertów, którzy wskazują, że podobne sprawy często udaje się rozwikłać, gdy przestępca powraca do swojego dawnego schematu działania.
Magdalena Guga, rzeczniczka Prokuratury Regionalnej w Łodzi, stwierdziła, że jeśli pojawią się nowe okoliczności lub do systemu trafi kod DNA podobny do poszukiwanego, sprawa może zostać wznowiona. Takie przypadki określane są jako „cold case”, czyli sprawy niewykrytych zabójstw, w odróżnieniu od „gorących” śledztw.
Metodologia i statystyki
Statystyki policyjne, dostępne od 1999 roku, pokazują łączną liczbę zabójstw w Polsce i w poszczególnych województwach, a także te, w których udało się ustalić sprawcę. Jeśli spojrzymy na dane za ostatnie dziesięciolecia, to do końca 2023 roku zarejestrowano 1208 niewykrytych zabójstw z 18 739 ogółem. Rekordowym rokiem w tej statystyce był 2001 – z 154 podobnymi przypadkami.
– Do tych statystyk warto mieć ograniczone zaufanie – mówi Kacper Choromański, analityk śladów krwawych, podkreślając, że niektóre przypadki mogłyby być sklasyfikowane inaczej, na przykład jako pobicie ze skutkiem śmiertelnym.
Niepodważalnym faktem pozostaje, że w 2004 roku po raz pierwszy po licznych latach liczba niewykrytych spraw spadła poniżej setki, osiągając 67. Okres „Polski mafijnej” zdaje się odchodzić do przeszłości, a wprowadzenie regularnych badań DNA przyniosło nadzieję na większą skuteczność w rozwiązywaniu takich spraw. Wiele zależy także od tzw. archiwów X, które zajmują się niewykrytymi zabójstwami. Są one często określane jako „puder na twarz”, maskujący rzeczywiste problemy, takie jak brak szkoleń dla śledczych.
Mazowsze na czołowej pozycji
W sumie z 1208 niewykrytych zabójstw z lat 1999-2023 aż 410 przypadków przypisanych jest województwu mazowieckiemu, przy czym 305 z nich dotyczy samej Warszawy. To pokazuje, że Mazowsze, nawet po odliczeniu stolicy, ma najwięcej zagadkowych spraw, wyprzedzając Śląsk z 85 przypadkami.
W warszawskich statystykach niewykrytych zabójstw decydujące znaczenie ma nie tylko wysoka liczba mieszkańców, ale także fakt, że sprawy bez ustalonego miejsca przestępstwa lądują w sądzie rejonowym Warszawa-Śródmieście. Z doświadczeń Choromańskiego wynika, że sprawcy takich przestępstw często pozostają w kraju, żyjąc na co dzień wśród nas. Wielu z nich nie zna języków obcych i czuje się zbyt zagubionych, by wyjechać za granicę.
Czasami, z powodu wyrzutów sumienia, zabójcy sami zgłaszają się na policję. Tak stało się w przypadku sprawcy, który w 2007 roku zamordował 38-letnią kobietę pod Łodzią. Mimo że wydawało się, iż sprawa zakończyła się bezpowrotnie, podpowiedzi bezpośrednio od mordercy prowadziły służby przez pół roku do miejsca, gdzie ukrył ciało ofiary. Takie historie przypominają nam, jak złożony i nieprzewidywalny może być świat przestępczy.