W Zakopanem doszło do niecodziennej sytuacji na drodze, która z pewnością nie zaskoczy tych, którzy znają lokalne realia. Policjanci z drogówki zatrzymali 40-letniego mężczyznę, który kierując dostawczym Iveco, spowodował kolizję na popularnej trasie „Zakopianka”. I co najbardziej przerażające – był pod wpływem alkoholu, a na swoim koncie miał czterokrotnie orzeczony dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych.
CZTERY RAZY ZAKAZ, CZYLI REKORD W NIEODPOWIEDZIALNOŚCI
Do zdarzenia doszło 5 września br. o godz. 17. Policja otrzymała zgłoszenie o nietrzeźwym kierowcy, który wyrwał się z miejsca kolizji. Świadek, poszkodowany w zdarzeniu, ścigał uciekiniera, informując służby o jego lokalizacji. W końcu dostawcze Iveco zatrzymało się w rejonie stacji paliw w Poroninie. Funkcjonariusze, przybywszy na miejsce, natrafili na dwie osoby z trzech obecnych w samochodzie. Niestety, zatrzymani nie zachowywali się zbyt grzecznie – ich agresywne zachowanie zdecydowanie zdradzało, że alkohol zadziałał z pełną mocą.
ALKOHOLOWE EKSPERYMENTY ZA KIEROWNICĄ
Badanie alkomatem wykazało, że 40-latek miał w organizmie grubo ponad 3 promile alkoholu. A jak to się stało? Mężczyzna, wspólnie z dwoma innymi kompanami, wyjechał z Olsztyna, mając na celu dotarcie do Zakopanego. Niestety, na kolejnych przystankach, zamiast skupić się na drodze, postanowili wybrać się w podróż w towarzystwie piwa. Jak można było się spodziewać, na „Zakopiance” ich przygoda skończyła się kolizją z innym pojazdem.
OSZUSTWO I NIETRANSPARENTNOŚĆ
Pomimo prób wprowadzenia policji w błąd co do tego, kto prowadził auto, stróże prawa błyskawicznie ustalili prawdę. Warto dodać, że zatrzymany 40-latek miał posegregowane sprawy – zakazy prowadzenia pojazdów, które zaczęły się od 2018 roku, a lista sięga aż do 2021 roku. Był również skazany za niestosowanie się do orzeczeń sądowych i odbył karę pozbawienia wolności. Koło się zamknęło, a sprawiedliwość znów pokazała, że nie ma miejsca dla kierowców, którzy lekceważą prawo.
CZY TYM RAZEM SIĘ NAUCZY?
W wyniku śledztwa, prokuratura złożyła wniosek o tymczasowe aresztowanie „kierowcy recydywisty”, co sąd zaakceptował, a 40-latek trafił za kraty na najbliższe trzy miesiące. Może to być tylko początek jego kłopotów, bowiem za złamanie zakazu prowadzenia pojazdów grozi od 3 miesięcy do 5 lat więzienia. A w przypadku recydywy, kara może być jeszcze surowsza. Dla tego mężczyzny blask reflektorów, który miał przynieść sławę na drodze, zamienił się w blask policyjnych świateł. Przypominamy, nie warto igrać z losem!
Źródło: Polska Policja