1 stycznia 2024 roku Polska rozpoczęła sześciomiesięczną prezydencję w Radzie Unii Europejskiej. Uroczystość inaugurująca te wydarzenia zaplanowano na piątek w Teatrze Wielkim-Operze Narodowej w Warszawie. Niestety, podczas tego wydarzenia zabraknie Ursuli von der Leyen, przewodniczącej Komisji Europejskiej, która zmaga się z poważnym zapaleniem płuc, jak podał rzecznik Komisji. Z tego powodu spotkanie Komisji zaplanowane na 9 i 10 stycznia w Gdańsku również zostanie przeniesione.
Ambasadorzy pod znakiem zapytania
Ursula von der Leyen miała przewodniczyć posiedzeniu KE w Polsce związanym z prezydencją, jednak jej stan zdrowia uniemożliwia przybycie. Co więcej, także ambasador Węgier nie weźmie udziału w inauguracji, co, jak wskazuje Ministerstwo Spraw Zagranicznych, ma związek z „niedawnymi działaniami Budapesztu”. W tej kwestii pozostawiono ambasadzie Węgier decyzję dotyczącą reprezentacji na innym poziomie. Wygląda na to, że napięte relacje między Polską a Węgrami nie obchodzą nikogo w Warszawie.
Nie milkną echa konfliktu
Onet zaznacza, że ambasador Węgier będzie „niemile widziany” na inauguracji polskiej prezydencji, a odpowiednia nota została już przekazana stronie węgierskiej. PAP również postanowił zapytać Ministerstwo, czy nota rzeczywiście dotarła do Budapesztu oraz czy ma to związek z udzieleniem politycznego azylu węgierskim władzom Marcinowi Romanowskiemu, byłemu wiceministrowi sprawiedliwości z PiS. Resort dyplomacji potwierdził, że zaproszenia otrzymali przedstawiciele wszystkich państw UE, jednak ambasador Węgier nie został uwzględniony.
Prezydencja Polski w Radzie UE oraz relacje z Węgrami stają się coraz bardziej napięte. Zarówno strona polska, jak i węgierska zdają się żywić wzajemne urazy, co wpływa na atmosferę w regionie. Co więcej, takie sytuacje dają do myślenia o tym, jak w przyszłości mogą układać się relacje pomiędzy krajami członkowskimi Unii Europejskiej.