To był precyzyjnie zaplanowany rabunek. Trzej sprawcy, przebrani w niebieskie uniformy, wtargnęli do salonu jubilerskiego w Galerii Mokotów. Za pomocą gazu pieprzowego sterroryzowali ochronę i obsługę, po czym młotami rozbili szklane gabloty, kradnąc złoto oraz luksusowe zegarki. Po dokonaniu przestępstwa uciekli na elektrycznych hulajnogach. Policja nieustannie prowadzi dochodzenie, poszukując sprawców. W tym czasie, gdzie byli pracownicy ochrony i monitoringu?
Świadkowie opowiadają o zuchwałym napadzie
Reporter „Faktu” przeprowadził rozmowy z osobami pracującymi w pobliżu miejsca zdarzenia oraz z kierownikiem napadniętego punktu. Wszyscy zgodnie zauważają, że rabusie działali z niezwykłą prędkością i determinacją.
— To trwało zaledwie chwilę. Weszli, zaczęli niszczyć gabloty, i na tym się skończyło. Więcej informacji nie mogę ujawniać — mówi kierownik punktu, który w dniu zdarzenia był na zmianie. On oraz jego zespół wciąż dochodzą do siebie po tym szokującym incydencie. — Jesteśmy w szoku. To musiało być dokładnie zaplanowane. Wszystko działo się w błyskawicznym tempie — dodaje. Podobne relacje przekazują pozostali sprzedawcy z okolicy.
— Trzej mężczyźni pojawili się przed salonem, ubrani jak dostawcy jedzenia. Weszli do środka, a chwilę później usłyszałam huk. Widziałam tylko, jak szybko uciekają w stronę wyjścia. Całe zdarzenie trwało dosłownie kilkadziesiąt sekund. Zaraz potem wszędzie zapanował chaos. Pojawiła się ochrona i policja — relacjonuje jedna z pracownic pobliskiego sklepu.
Działania ochrony i reakcja galerii
Przedstawiciele Westfield Mokotów odmówili komentowania całej sytuacji. Na pytanie, gdzie w tym czasie znajdowała się ochrona obiektu, odesłano nas do rzecznika. Po kontakcie z rzeczniczką galerii, uzyskaliśmy jedynie potwierdzenie, że doszło do zdarzenia, ponieważ nie mogliśmy uzyskać odpowiedzi na pytanie o obecność ochrony, w przypadku takiej sytuacji. — Potwierdzam, że 30 grudnia miało miejsce zdarzenie. Jednak bezpieczeństwo naszych klientów nie było zagrożone. Ochrona pełniła swoje obowiązki zgodnie z procedurami — powiedziała Katarzyna Wiernicka-Ponikło, rzeczniczka Westfield Mokotów.
Pomimo obecności kamer i pracowników ochrony, sprawcy nie zostali zatrzymani na miejscu. Policja, która szybko zareagowała, rozpoczęła dochodzenie. Zabezpieczono wszystkie nagrania z monitoringu, które mogą być kluczowe w identyfikacji rabusiów. Na ucieczkę sprawcy zostawili torbę z częścią skradzionych przedmiotów, po czym oddalili się na hulajnogach. Wkrótce potem zniknęli bez śladu.
Rozpoczęte poszukiwania i straty
— Policjanci intensywnie ich poszukują. Część biżuterii została już odnaleziona na terenie galerii. Straty oszacowano na półtora miliona złotych — informuje komisarz Ewa Kołdys z Komendy Policji Warszawa-Mokotów. Wszyscy zadają sobie pytanie: jak to możliwe, że w ciągu dnia, przy monitoringu i ochronie, sprawcy bez problemu dokonali kradzieży? Ten zdarzenie pozostawiło nie tylko zniszczenia, ale także pytania, na które wszyscy czekają na odpowiedzi.