Dzisiaj jest 13 stycznia 2025 r.
Chcę dodać własny artykuł

Przerażające wydarzenia na Podkarpaciu: biznesmen relacjonuje swoje doświadczenia po brutalnym napadzie

W nocy z 23 na 24 grudnia w domu przedsiębiorcy z Podkarpacia rozegrał się dramat, który zmienił na zawsze życie jego i jego rodziny. Słowa napastników, krzyczących po ukraińsku: „Dawaj kod do sejfu! Otwieraj sejf!” wciąż brzmią w jego pamięci. Brutalny napad, jak z filmu sensacyjnego, spowodował, że Witold Bachaj oraz jego bliscy stali się ofiarami niewyobrażalnej przemocy. W wyniku brutalnych ataków na mężczyznę, w tym bicia i polewania wrzątkiem, to przeżycie pozostawiło trwały ślad nie tylko na ich ciele, ale i psychice.

KOSZMAR W WIGILIJNĄ NOC

O godzinie 2:16, kiedy wszyscy powinni cieszyć się nadchodzącymi świętami, mężczyzna został obudzony przez odgłos tłuczonej szyby. Pięciu zamaskowanych mężczyzn wtargnęło do jego domu. Zorganizowani i brutalni, zaatakowali go jeszcze przed tym, zanim zdołał w pełni zrozumieć, co się dzieje. „Spałem głęboko, a nagle wszystko stało się koszmarem” – relacjonuje. Napastnicy nie tylko bili go po głowie, ale także użyli czajnika, polewając go wrzątkiem i zastraszając nożem przyłożonym do gardła.

BEZLITOSNE TORTURY I STRACH

Torturowany przedsiębiorca czuł, jak każda sekunda ciągnie się w nieskończoność, nie mając pewności, czy przeżyje spotkanie z brutalnymi przestępcami. „Wszystko działo się tak szybko” – dodaje. Ich celem było zdobycie kodu do sejfu, którego w chwili szoku mężczyzna nie potrafił sobie przypomnieć. Choć starał się o wszystko prosić, w tym o to, aby napastnicy zabrali cały sejf, to w końcu dotarł do potrzebnej kombinacji.

DEMOLKA I STRATY

Podczas gdy mężczyzna walczył o życie, jego dom został zrujnowany. Bandyci splądrowali każdy kąt, kradnąc gotówkę – niemal 10 tys. euro oraz ponad 50 tys. zł, a także biżuterię i cenny zegarek wart 80 tys. zł. „Straty materialne to jedno, ale psychiczne? To przeżycie zmienia człowieka” – mówi Witold, który w dodatku musiał martwić się o 12-letniego syna swojej partnerki, również związanych przez napastników.

JĘZYK NAPASTNIKÓW

Napastnicy porozumiewali się głównie po ukraińsku, co tylko pogłębiało podejrzenia Witolda, że mogło to być profesjonalne zlecenie. „Wiedzieli, co robią, mieli wszystko zaplanowane” – podkreśla, zaznaczając, że cała akcja zajęła im zaledwie 45 minut. Mężczyzna, wychodząc z tego piekła, czuje, że muszą zostać pociągnięci do odpowiedzialności. Obecnie oferuje 100 tys. zł nagrody za informacje prowadzące do ich ujęcia.

NIEPOKOJĄCE BATALIE Z POLICJĄ

Po brutalnym napadzie, czara goryczy przelała się, gdy śledztwo rozpoczęło się dopiero po kilku dniach. „Nie wiem, w jakim kraju żyjemy. To nie była kradzież roweru, tylko brutalny napad” – mówi z goryczą. Przeżycie to z pewnością będzie miało długofalowe konsekwencje dla niego i jego pasierba. Koszmar pozostaje z nimi na zawsze, a Witold zapewnia, że nie spocznie, dopóki sprawcy nie zostaną ukarani.

CODZIENNOŚĆ PO KATASTROFIE

Pomimo uczuć strachu i niepokoju, Witold nie traci nadziei. „To doświadczenie, które trudno opisać. Mam nadzieję, że nikt więcej nie będzie musiał przez to przechodzić” – kończy, świadomy, że jutro może wyglądać inaczej tylko dzięki determinacji i odwadze.

Już dziś dołącz do naszej społeczności i polub naszą stroną na Facebooku!
Polub na
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
View all comments

Przeczytaj również:

Artykuły minuta po minucie