Mario Balotelli znowu daje znać o sobie. Słynny włoski napastnik podzielił się z fanami zdjęciem, które nawiązuje do jego głośnej przygody z fajerwerkami. W noworocznym nastroju zapowiada, że znów postanowi je odpalić. Cóż, sezon sylwestrowy zbliża się wielkimi krokami!
Od gwiazdy do zapomnienia
Aż trudno uwierzyć, że Mario Balotelli był kiedyś jednym z najlepszych strzelców na świecie. Jako wicemistrz Europy z 2012 roku, miał przyjemność grać w potężnych klubach, takich jak Inter Mediolan, Manchester City, Milan i Liverpool. Rozbłyskiwał na boisku, ale jego życie poza nim niejednokrotnie odbiegało od normy. Niestety, po złotych czasach nastała era trudności i stagnacji w karierze włoskiego napastnika.
Nowe wyzwania i plany na przyszłość
Ostatnie lata Balotelli spędził w Turcji, gdzie bronił barw Adana Demirspor, a później w Szwajcarii, grając w FC Sion. Po niemal trzech miesiącach bez pracy, w październiku wrócił do Włoch. Niestety, w Serie A nie pokazał niczym, co mogłoby zachwycić kibiców – w sześciu meczach rozegrał zaledwie 56 minut, nie zdobył gola ani nie zanotował asysty, a na dodatek otrzymał dwie żółte kartki.
Włoskie media donoszą, że Balotelli jest rozczarowany swoim brakiem szans w Genoi i istnieje ryzyko, że w zimowym oknie transferowym zmieni barwy klubowe. Pojawiły się plotki, że o jego usługi zabiegają Meksykanie z Cruz Azul, a ostatnia kwestia to podobno tylko negocjacja kontraktu.
Fajerwerki i lunatycy
Jednak to nie problemy na boisku goszczą w nagłówkach. Balotelli postanowił zaskoczyć swoich fanów i zamieścił na mediach społecznościowych zdjęcie, na którym pozując na stosie kartonów z fajerwerkami, zapytał: „Jesteście gotowi?”. To przypomnienie starej, nieco szalonej historii z października 2011 roku, kiedy to w jego willi w Manchesterze również doszło do wystrzałów – dosłownie. Wówczas fajerwerki odpalił jego przyjaciel, co doprowadziło do pożaru, ewakuacji budynku i strat na poziomie 400 tys. funtów. Mimo nieprzyjemnych konsekwencji, następnego dnia strzelił dwa gole w pełnym emocji meczu przeciwko Manchesterowi United, a na pożegnanie pokazał podkoszulek z przesłaniem „Why always me?” [dlaczego zawsze pada na mnie? — red.].
Czy więcej śmieszno-przykrych przygód czeka Balotelliego w nadchodzącym roku? Oby tylko z fajerwerkami miał więcej szczęścia niż wtedy.