Polskie jarmarki bożonarodzeniowe znane są z wyjątkowej atmosfery, aromatycznego grzańca oraz… niebotycznych cen. Skargi na wysokie koszty składane są nie tylko przez rodzimych turystów, ale także przez zagranicznych gości. Wśród nich nie brakuje tych, którzy postulują bojkotu jednego z jarmarków.
Legendarny Jarmark w Krakowie
Bożonarodzeniowy jarmark w Krakowie to jeden z najstarszych festynów tego typu w Polsce, przyciągający każdego roku rzesze odwiedzających, zarówno z kraju, jak i zza granicy. Mimo że wiele osób chwali małopolski jarmark w sieci, to pojawiają się również głosy krytyki. Czego szczególnie nie akceptują turyści z innych krajów?
Pyszni na taniutki, ale drogi?
Klimat jarmarków sprzyja miłośnikom grzańca, gorącej czekolady i wyrobów lokalnych. Choć oferowane smakołyki kuszą smakiem, ich ceny potrafią zaskoczyć. Wyjątkowo oburzeni wysokimi cenami są Polacy, jednak tym razem „paragon grozy” trafił w ręce turystki z Malty.
„Uważajcie przy kupowaniu jedzenia na krakowskim jarmarku. Ceny są skandaliczne – 83 euro za dwa dania!” – takimi słowami podzieliła się przyjezdna w jednej z grup turystycznych.
Na załączonym zdjęciu paragonu można dostrzec szokującą kwotę 354,9 zł, którą turystka zapłaciła na Rynku Głównym za dwa talerze golonki, szaszłyki, frytki oraz pieczywo, a do tego musztardę, keczup i chrzan. „Polska już nie jest tania, mimo że wielu wciąż ma nadzieję na niskie ceny” – skomentował jeden z Anglików. W komentarzach nie zabrakło nawoływań do bojkotu festynu w Małopolsce przez obcokrajowców.
Ceny na krakowskim jarmarku
A jak przedstawiają się ceny innych produktów na krakowskim jarmarku? Zapiekanka to koszt 38 zł, a oscypek – 17 zł. Grzane wino w kubeczku 200 ml to wydatek rzędu około 18 zł, natomiast za dużą porcję (400 ml) galicyjskiego grzańca trzeba wydać aż 45 zł.
Wyraźnie widać, że świąteczny czas to w Krakowie nie tylko czas radości, ale także zaskoczeń cenowych. Ciekawie, czy turystów przyciągnie bardziej magia świąt, czy raczej portfelowa rzeczywistość.
