W ostatnich dniach na antenie Polsat News doszło do burzliwej dyskusji dotyczącej oskarżeń prezydenta Andrzeja Dudy pod adresem polskich służb specjalnych. W programie „Śniadanie Rymanowskiego” europoseł Michał Szczerba, reprezentujący Platformę Obywatelską, wyraził swoje oburzenie takimi zarzutami.
OSTRĄ REAKCJA POLITYKA PO
— Nie mogę uwierzyć, że prezydent oskarża służby, które chronią nas wszystkich i dbają o bezpieczeństwo państwa, a także strzegą jego samego przed zagrożeniami ze strony obcych wywiadów. Oskarżanie ich o współpracę z FSB to nic innego jak zdrada dyplomatyczna — grzmiał Szczerba.
BŁAŻEJ POBOŻY REAGUJE
Na krytykę ze strony Szczerby odpowiedział Błażej Poboży, doradca prezydenta. Stwierdził, że słowa Dudy nie są jedynie niespodziewanym zwrotem akcji, ale symptomem „niebywałego skandalu”. Podkreślił, że rosyjski agent Paweł Rubcow, oskarżany o szpiegostwo na rzecz Moskwy, uzyskał dostęp do niejawnych informacji, co rodzi poważne zagrożenia dla bezpieczeństwa narodowego.
Poboży nie wahał się również zasugerować, że w obecnej sytuacji najlepiej byłoby, gdyby w rządzie Donalda Tuska odbyły się dymisje, zaczynając od samego premiera.
SPRAWCA SKANDALU NA ŚWIATŁE REFLEKTORY
W czwartek Andrzej Duda, podczas konferencji prasowej, został zapytany o sprawę Rubcowa. Oskarżony o współpracę z rosyjskim wywiadem Rosjanin miał uzyskać dostęp do kluczowych materiałów w polskim śledztwie, w tym do części niejawnych akt. W odpowiedzi prezydent nie zdołał ukryć powagi sytuacji, która wydaje się być czołową kwestią, z którą będzie musiał zmierzyć się rząd Tuska.
W pewnym sensie można by powiedzieć, że to nie tylko wewnętrzna walka o władzę, ale także gra o bezpieczeństwo Polski jako państwa. W obliczu tak poważnych zarzutów, które rozbrzmiewają na najwyższych szczeblach władzy, społeczeństwo zadaje sobie pytanie: kto właściwie strzeże naszych interesów?
