W Ustroniu miała miejsce niecodzienna sytuacja, podczas której policjanci musieli poświęcić się pościgowi za mężczyzną, który w sposób wyjątkowo nieodpowiedzialny postanowił uniknąć kontroli drogowej. Jak się okazało, nie był to jednak pierwszy raz, gdy próbował umknąć wymiarowi sprawiedliwości — poszukiwany był aż siedmioma listami gończymi. Aż strach pomyśleć, co jeszcze znajdowało się na jego koncie!
PATROLA CZYLI KTO KOGO?
Funkcjonariusze patrolując ulicę Leśną dostrzegli kierowcę hyundaia, który na widok mundurowych nagle zaczął wykonywać nerwowe manewry. Jak na ironię, zamiast grzecznie zatrzymać się, wybrał ucieczkę — zlekceważył nadawane sygnały świetlne i dźwiękowe, co z miejsca kwalifikowało go na ławkę rezerwowych przestępców drogowych. Po kilkuminutowym pościgu, mężczyzna porzucił pojazd w Kiczycach, myśląc zapewne, że pieszo uda mu się zniknąć w tłumie. Niestety, jego radość nie trwała długo — wkrótce znalazł się w rękach policjantów.
PODWÓJNE KŁOPOTY
Sprawdzenie danych w policyjnych systemach ujawniło, że 49-letni mężczyzna był poszukiwany nie przez jeden a aż siedem sądów w Cieszynie i Bielsku-Białej. Powody tego stanu rzeczy były równie poważne, co groteskowe — posiadał do odbycia blisko dwa lata więzienia za wcześniejsze przestępstwa. Na dodatek, prowadził auto mimo cofniętych uprawnień i posiadał przy sobie narkotyki. Jakby tego było mało, usłyszał kolejne zarzuty związane z niezatrzymaniem się do kontroli — nie jest miło być poszukiwanym i jeszcze złapanym na gorącym uczynku! Policjanci nie czekali na lepszą okazję i od razu doprowadzili go do zakładu karnego, gdzie najpewniej przemyśli swoje decyzje.
CO GO CZEKA?
Teraz, w obliczu nowych oskarżeń, grozi mu kara do pięciu lat pozbawienia wolności. Nie można jednak zapominać o wykroczeniach drogowych, za które również otrzymał wysoki mandat. Można zacytować klasyka: „Ucz się na błędach, bo w przeciwnym razie będziesz mieć więcej problemów niż rozwiązań!”
Źródło: Polska Policja