Co może się zdarzyć, gdy zwykła przejażdżka do pracy zamienia się w poważne naruszenie przepisów? Odpowiedź na to pytanie przynosi historia, która wydarzyła się na ulicach Sławna. Policjanci z Ogniwa Ruchu Drogowego natknęli się na kierowcę Renault Master, który, zamiast przewozić kilka osób, wsadził do swojego auta aż dziesięciu pasażerów. Nie jest to dobry pomysł, a konsekwencje tej decyzji okazały się bolesne!
PODRÓŻ W WYZWAJĄCYM STYLU
Wszystko zaczęło się zupełnie niewinnie. Policjanci prowadzili rutynową kontrolę pojazdów, gdy zatrzymali busa do sprawdzenia. Kierowca, wspólnie z grupą współpracowników, miał jechać do pracy. Jednak coś w tej sytuacji zaniepokoiło funkcjonariuszy. Zaintrygowani, postanowili zajrzeć na tył pojazdu i to, co tam zobaczyli, przerosło ich wyobrażenia. Ku zdziwieniu policjantów, w ładowni busa znalazły się trzy dodatkowe osoby, które miały ambicje podróżować na „pace” – tak, jakby to był piknik na świeżym powietrzu, a nie poważna sprawa naruszenia przepisów!
KONSEKWENCJE ZDARZENIA
Sępki prawne w postaci mandatu już się pojawiły! Policjanci szybko wyciągnęli konsekwencje wobec kierowcy, nakładając na niego mandat w wysokości 900 zł. Dodatkowo, mężczyzna musiał pożegnać się ze swoim prawem jazdy na trzy miesiące. I tu nie ma żartów – za przewożenie zbyt dużej liczby pasażerów czeka kara 300 zł za każdą osobę, a to może sięgnąć nawet całkowitych 3000 zł oraz 10 punktów karnych. Warto było ryzykować?
Jak widać, spirala głupoty i lekkomyślności wciąż przybiera na sile. Wizyty w pracy to nie pole do testowania granic bezpieczeństwa! Warto przypomnieć, że w drodze do pracy, zdrowy rozsądek i przestrzeganie przepisów powinny być na pierwszym miejscu.
W przyszłości miejcie na uwadze, że bezpieczeństwo pasażerów nie powinno być tematem do żartów, a przestrzeganie przepisów to nie tylko obowiązek, ale i kwestia zdrowego rozsądku. Czas na naukę, panowie kierowcy!
Źródło: Polska Policja
