W ostatnich dniach wiele emocji wzbudził list Ireny Szewczyk, aktorki znanej z roli Ani w kultowym serialu „Daleko od szosy”. Odczytany podczas zlotu fanów, wprowadził słuchaczy w nostalgiczny nastrój, a także wywołał refleksje na temat zdrowia i życiowych wyzwań artystki.
Trudne chwile Ireny Szewczyk
Aktorka wyznała, że ostatnio doświadczyła rozległego zawału serca z powikłaniami, co uniemożliwiło jej osobistą obecność na spotkaniu z wielbicielami. Pomimo trudności zdrowotnych, jej słowa pełne były ciepła i wdzięczności wobec fanów za ich stałą sympatię oraz pamięć o niej.
W liście, który został udostępniony podczas zlotu, Irena Szewczyk-Kowalewska napisała: „Szanowni Państwo, bardzo ucieszyła mnie inicjatywa Ławeczki dla pana Henryka Czarneckiego, organizowanej przez Pana i Zespół Szkół Samochodowych im. prof. Jerzego Wernera. Jest mi niezmiernie przykro, że nie mogę uczestniczyć w tej uroczystości, decydują o tym względy zdrowotne. Jestem po ciężkim i rozległym zawale z powikłaniami”.
Powroty do przeszłości
W swoim liście aktorka wspomniała o niezapomnianych momentach z planu filmowego, podkreślając, jak towarzyska atmosfera oraz wzajemny szacunek łączyły ekipę. Wspólne dojazdy do pracy i tworzenie zgranej rodziny wśród aktorów na zawsze pozostaną w jej pamięci.
Warto przypomnieć, że Irena Szewczyk rozpoczęła swoją karierę aktorską w końcu lat 60. XX wieku, a jej rola Ani w „Daleko od szosy” uczyniła ją prawdziwą ikoną polskiej telewizji. Po zakończeniu kariery w sztuce, artystka z powodzeniem oddała się pracy naukowej na Uniwersytecie Łódzkim, gdzie zdobyła tytuł profesora.
Obecność Ireny Szewczyk pozostaje nie tylko w pamięci jej fanów, ale również w szerokiej kulturze polskiej, gdzie jej dorobek artystyczny wciąż cieszy się uznaniem. Mamy nadzieję, że aktorka wkrótce wróci do zdrowia i być może jeszcze raz zaskoczy swoich wielbicieli nowymi projektami.