Właśnie dodano nowy rozdział do historii polskiej budżetówki, a jego tytuł brzmi: „Propozycje rządowe, które wywołują furię”. Rząd zaprezentował projekt budżetu na 2025 rok, sugerując podwyżki dla pracowników sfery budżetowej na poziomie odzwierciedlającym wskaźniki inflacji. I choć teoretycznie brzmi to sensownie, związkowcy nie mają wątpliwości – to zdecydowane za mało.
PAŃSTWOWA SFERA BUDŻETOWA W OPARACH NIEPEWNOŚCI
Rząd rozpoczął dyskusję na temat podwyżek w czerwcu, obiecując, że wyniosą one 4,1 proc. – czyli tyle, ile prognoza inflacji. Takie podejście napotkało ostry sprzeciw ze strony związków zawodowych, które domagają się, aby wzrost wynagrodzeń wyniósł co najmniej 15 proc. Głos w tej sprawie zabierali również pracodawcy, postulując podwyżkę na poziomie 10 proc.
KONTROWERSJE W OKOLICACH MINISTERSTWA
Minister Finansów Andrzej Domański spotkał się z falą krytyki, gdy ogłoszono, że w 2025 roku minimalna płaca wzrośnie o 7 proc., podczas gdy pracownicy budżetówki dostaną zaledwie 4,1 proc. W odpowiedzi na krytykę Domański podkreślił, jak ważne jest utrzymanie realnej wartości wynagrodzeń w sferze publicznej. Podczas posiedzenia Rady Dialogu Społecznego w lipcu zaznaczył, że weźmie pod uwagę propozycje partnerów społecznych i rozważa możliwość zmiany wskaźnika podwyżek.
NOWA PROPOZYCJA – STANOWCZE „NIE” ZWIĄZKÓW ZAWODOWYCH
W tym tygodniu Domański przedstawił nową propozycję, która zakłada 5-procentowy wzrost wynagrodzeń w budżetówce. Taka oferta spotkała się z ostrą reakcją związkowców, którzy zauważają alarmujący trend odpływu wykwalifikowanej kadry z instytucji publicznych. Obawiają się, że stagnacja płac w porównaniu do sektora prywatnego doprowadzi do jeszcze większych problemów kadrowych.
PROGNOZY I NIEPEWNOŚĆ FINANSOWA
Rząd wskazuje w aktualnym budżecie, że inflacja na przyszły rok prawdopodobnie osiągnie 5 proc. Zgodnie z obowiązującą ustawą o minimalnym wynagrodzeniu, taki wskaźnik zobowiązuje rząd do ustalenia dwóch terminów jego podwyżki – od 1 stycznia i od 1 lipca. W tej chwili rząd ma czas do 15 września, aby określić wysokość płacy minimalnej na 2025 rok.
Nowe stawki mogą wzrosnąć o blisko 50 zł, co nie wystarcza na zaspokojenie potrzeb pracowników. Dodatkowo, planowane zmiany w ustawie o wynagrodzeniu minimalnym sugerują, że płaca minimalna mogłaby wynieść około 4 tys. 718 zł brutto, co także nie jest powodem do radości, biorąc pod uwagę galopujące koszty życia.
Nie pozostaje nam nic innego jak z niecierpliwością śledzić dalszy rozwój sytuacji. Czy rząd usłyszy głos społeczności budżetowej i dostosuje swoje działania do realiów, czy też pozostaniemy w nieustającej spirali niezadowolenia? Odpowiedzi na te pytania przyniesie czas.
Źródło/foto: Onet.pl
DarSzach / Shutterstock.