„`html
W sobotnim wydaniu programu publicystycznego na antenie radiowej Trójki doszło do intensywnej wymiany zdań pomiędzy dziennikarką Renatą Grochal a posłem PiS Marcinem Przydaczem. Początkowa dyskusja na temat situacji politycznej w Polsce szybko przerodziła się w emocjonalną polemikę, która zakończyła się wyjściem polityka ze studia.
Konfrontacja w studio
Atmosfera stała się napięta, gdy poseł PiS określił Renatę Grochal jako „funkcjonariuszkę polityczną”. Od razu zareagowała na te słowa, stanowczo się broniąc.
— Przepraszam, ale ja nie jestem funkcjonariuszem politycznym — odpowiedziała Grochal. — Nigdy nie przynależałam do żadnej partii. Proszę pana, albo mnie pan przeprosi, albo opuści to studio — zaznaczyła dziennikarka, zwracając się do Przydacza.
Nieustępliwość posła
Poseł, nie ustępując, twierdził, że Grochal spełnia rolę „funkcjonariuszki politycznej”, ponieważ wielokrotnie przerywała jego wypowiedź.
— Przerwała pani już szósty raz moje słowa — skomentował Przydacz.
Na co Grochal odpowiedziała: — Dlaczego mnie pan obraża? Czy zamierza pan za to przeprosić? Nie jestem funkcjonariuszką żadnej partii, jestem dziennikarką z wieloletnim doświadczeniem.
Cisza po burzy
Poseł PiS-u nie miał zamiaru przeprosić i kontynuował werbalną utarczkę. W pewnym momencie Grochal postawiła sprawę jasno: — Musi pan opuścić to studio.
Marcin Przydacz podziękował prowadzącej i, kierując się do wyjścia, wyraził swoje niezadowolenie. Na odchodne polityk KO Andrzej Halicki skomentował: — Pan minister nie zdaje sobie sprawy, że media publiczne są niezależne, a nie rządowe.
„`