Dmitrij Miedwiediew, były prezydent Rosji, nie szczędził słów krytyki wobec Europy, nazywając ją „głównym bastionem rusofobii na świecie”. W swoim ostatnim wpisie na platformie społecznościowej wyraził przekonanie, że Stary Kontynent powinien zostać ukarany wszelkimi dostępnymi środkami, zarówno politycznymi, jak i gospodarczymi czy hybrydowymi. Miedwiediew podkreślił, że Europa zamieniła się w „złośliwą staruszkę” i jest odpowiedzialna za promowanie antyrosyjskich działań.
Wsparcie dla zajść w Europie
Były prezydent zaapelował o wspieranie „destrukcyjnych procesów” na ulicach europejskich miast. Jego zdaniem, atmosfera chaosu, w tym „agresywne zamieszki” oraz napływ imigrantów, mają stać się narzędziem destabilizacji tego regionu. Miedwiediew mówił o nienawiści, która miałaby zniszczyć „tęczowe europejskie wartości”, wskazując na rosnące napięcia społeczne, które mają być korzystne dla Rosji.
Wzmianka o Stanach Zjednoczonych
W swoim wystąpieniu Miedwiediew nawiązał również do słynnych słów jednego z amerykańskich polityków sprzed dwóch dekad, które miały odnosić się do konieczności ukarania krajów wroga. Z perspektywy rosyjskiego polityka, zdanie to ma odzwierciedlać pożądaną politykę Moskwy po zakończeniu jakiejkolwiek konfrontacji z Zachodem. Miedwiediew zasugerował, że Rosja powinna zignorować USA, przewidując brak możliwości wyboru sojuszników w nadchodzących stuleciach.
Krytyka Europy
Były prezydent Rosji nie krył swojego obrzydzenia wobec działań Europy, argumentując, że wspierała ona nieefektywne sankcje, które przyniosły ogromne szkody jej mieszkańcom. Miedwiediew wskazał także na niebezpieczeństwo, jakie niesie ze sobą wypowiedzenie wojny Stanom Zjednoczonym, porównując je do ryzyka wybuchu globalnego konfliktu nuklearnego.
Na uwagę zasługuje jego odniesienie do przypadku norweskiego statku Oslo Carrier 3, który, według Miedwiediewa, odmówił przyjęcia na pokład rosyjskiej załogi tonącej jednostki. „Tego nie można wybaczyć!” – grzmiał, podkreślając, że takie działania tylko wzmocnią antyeuropejskie odczucia w Rosji.
Źródło/foto: Interia