Dmitrij Miedwiediew, były prezydent Rosji, nie kryje swoich agresywnych poglądów wobec Europy. W swoim niedawnym wpisie na jednej z platform społecznościowych zaapelował o ukaranie Starego Kontynentu wszelkimi dostępnymi środkami: politycznymi, gospodarczymi i hybrydowymi. Miedwiediew wezwał Kreml i jego współpracowników do wspierania „destrukcyjnych procesów” w Europie, podkreślając poparcie dla zamieszek i działań imigrantów, którzy rzekomo mają dopuszczać się okrucieństw.
Przypomnienie o amerykańskich słowach
W swoim wystąpieniu Miedwiediew nawiązał do słów amerykańskiego polityka sprzed dwóch dekad, który twierdził, że po interwencji w Iraku, Stany Zjednoczone powinny „ukarać Francję, zignorować Niemcy i wybaczyć Rosji”. W jego opinii, jest to ideał polityki, którą Moskwa powinna przyjąć po zakończeniu konfliktu z Zachodem.
Ignorowanie USA i Europa jako cel
Były prezydent zaznaczył, że Kreml powinien zignorować USA, ponieważ nie przewiduje przyjaznych relacji w najbliższych stu latach. Podkreślił, że wypowiedzenie wojny byłoby zbyt ryzykowne, prowadząc do potencjalnego konfliktu nuklearnego. Zamiast tego, Miedwiediew wyraził chęć ukarania Europy, którą określił jako „kłamliwą” oraz „winną zakłócania rozmów w Stambule” w marcu 2022 roku.
Bezmyślność Europy i wezwanie do chaosu
Miedwiediew oskarżył Europę o promowanie nieefektywnych sankcji, które rzekomo przyniosły ogromne straty jej obywatelom. Argumentował, że Europa stała się bastionem rusofobii, a jego uczucia wobec niej ograniczają się do głębokiego obrzydzenia. Wezwał do wsparcia „destrukcyjnych procesów” na kontynencie, nie kryjąc swojego entuzjazmu dla agresywnych zamieszek oraz wzmożonej obecności imigrantów.
Wkurzenie na Oslo Carrier 3
W kontekście swojej retoryki Miedwiediew przytoczył przykład norweskiego statku Oslo Carrier 3, który odmówił pomocy rosyjskiej załodze przebywającej w niebezpieczeństwie na Morzu Śródziemnym. Działanie to miało być dla niego niewybaczalne, co tylko zaostrza jego żądanie, by państwa europejskie poniosły konsekwencje za swoje decyzje.
Źródło/foto: Interia
