Dzisiaj jest 12 stycznia 2025 r.
Chcę dodać własny artykuł

Matka zmuszona wyrzucić uzależnionego syna z domu: „Czuję, jakbym stała nad jego grobem”

Historia Magdaleny Kwieku jest przykładem dramatycznej walki z uzależnieniem, które dotyka jej syna, Staśka. To opowieść o matczynej miłości, bezsilności, ale także gorzkich refleksjach nad naszym społeczeństwem, dostępem do leków oraz problemami z psychiatrią.

GŁOS Z DESZCZU

„Któregoś dnia, gdy jeszcze nie zabroniłam mu wchodzić do domu, zadzwonił. Był kompletnie naćpany, jego bełkot przyprawił mnie o dreszcze. Po pierwszym połączeniu się rozłączyłam. Następnie znów zadzwonił, mówiąc, że stoi na moście. Wtedy krzyczałam, płakałam. Dziś wiem, że w ten sposób żegnałam się z własnym synem” – wspomina Magdalena. Słowa te są niczym strzał prosto w serce. Tajemnicze mroki uzależnienia wyszły na jaw, kiedy Staśka zabrakło w bezpiecznych murach rodzinnego domu, a jego życie z dnia na dzień stawało się coraz bardziej chaotyczne.

GDZIE JEST MÓJ SYN?

Gdzie jest teraz 19-letni Staś? „Szwenda się po ulicach Śródmieścia, mieszkał w kilku hostelach. Niestety wyrzucili go z czterech z powodu picia i ćpania” – relacjonuje Magdalena. Mimo wsparcia ze strony bliskich, jak babcia, która od czasu do czasu go karmi, życie Staśka przypomina labirynt bez wyjścia. Od kiedy przekazała mu 150 zł, aby kupił jedzenie, już tego nie robi. Przesłała mu pieniądze na zakupy, ale zdobędzie je tylko po to, by wybrać gotówkę na alkohol czy narkotyki.

BEZLITOSNY CYKL UZALEŻNIENIA

„Proszę sobie tego nie wyobrażać, bo cierpienie, które przeżywam, jest nie do zniesienia” – dodaje Magdalena. To przerażający obraz matki, która przez lata obserwowała coraz większe uzależnienie swojego syna. Z drugiej strony, krytycznie ocenia rzeczywistość: „Dzieci są uzależnione od leków, które mają być lekarstwami. A tak naprawdę przeszły do rąk dilerów”. Problem uzależnień medykalnych w Polsce staje się coraz bardziej dostrzegalny. Recepty na opioidowe leki, których dostępność jest niepokojąca, przyczyniają się do sytuacji, w której młodzi ludzie zaczynają znikać w otchłani nałogu.

DO KIEDY TRAJDZIĆ?

Pytania i wątpliwości nie ustają. „Kiedy pierwszy raz go nie wpuściłam, spał na klatce schodowej. I później wiele razy” – wspomina Magdalena z goryczą. Takie decyzje z perspektywy matki są nieznośne, ale konieczne. „W terapii dla współuzależnionych dowiedziałam się, że muszę zadbać o siebie. Nie mogę być strażnikiem przy bramie własnego domu” – mówi z determinacją. Zrozumiała, że walka z uzależnieniem syna to także walka o jej własne bezpieczeństwo emocjonalne.

NADZIEJA CZY ZGUBA?

Magdalena nie traci jednak nadziei. „Czekam, aż przyjdzie czysty i pomoże mi rozebrać choinkę” – przyznaje. Cała historia skrywa w sobie wiele emocji, ale także niepewności co do przyszłości. Nie chce znów się rozczarować, ale jednocześnie nosi w sercu nadzieję, że Staśkowi uda się odnaleźć właściwą drogę podczas tego trudnego życiowego wyzwania.

Historia Magdaleny Kwieku to nie tylko opowieść o indywidualnym dramacie, ale także głośne wołanie o pomoc w kontekście systemu zdrowia psychicznego oraz dostępności do substancji, które dla wielu stają się początkiem niekończącej się spirali uzależnienia. Mam nadzieję, że jej relacja dotrze do tych, którzy mogą podjąć działania w tej sprawie.

Już dziś dołącz do naszej społeczności i polub naszą stroną na Facebooku!
Polub na
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
View all comments

Przeczytaj również:

Artykuły minuta po minucie