Incydent na trasie Paryż-Lyon zaszokował francuską opinię publiczną i wstrząsnął pasażerami, którzy w dniu Wigilii utknęli w pociągu. W tragicznym zdarzeniu zginął 52-letni maszynista Bruno, który wyskoczył z pędzącego ekspresu TGV, pozostawiając bez opieki kilkuset pasażerów. Jego ciało zostało później odnalezione przez służby w pobliżu torów.
DRAMATYCZNY INCYDENT W WIGILIĘ
Wieczorem 24 grudnia francuskie koleje doświadczyły poważnych opóźnień. Na trasie paryskiej kilkanaście superszybkich pociągów, w których podróżowało około 3 tysięcy ludzi, nie mogło kontynuować podróży z powodu tragicznych wydarzeń. Dyrekcja SNCF potwierdziła, że maszynista targnął się na swoje życie, co doprowadziło do niebezpiecznej sytuacji na pokładzie.
NIESTETY, TRAGEDIA ZA MARNĄ ŻYCIE
Na szczęście, dzięki systemowi automatycznego hamowania, który włącza się, gdy maszynista nie reaguje przez 30-50 sekund, żaden z pasażerów nie odniósł obrażeń. Ekspresy TGV, mimo że mogą rozwijać prędkości przekraczające 300 km/h, zdołały się zatrzymać, co uchroniło podróżnych przed poważniejszymi konsekwencjami. Jednak sam fakt, że ktoś zszedł z lokomotywy w tak dramatyczny sposób, pozostawił wiele pytań bez odpowiedzi.
BRUNO – CZŁOWIEK Z PASJĄ I PROBLEMAMI
Bruno, znany w środowisku kolejnym, był osobą zaangażowaną w walkę o prawa pracownicze. Jego śmierć poruszyła wielu kolegów po fachu, którzy uczcili jego pamięć. W ostatnich latach zmagał się z poważnymi problemami osobistymi, w tym depresją oraz trudnościami związanymi z autyzmem swojego dziecka. Opisany jako niezwykle wrażliwy i inteligentny, pozostawił po sobie niezatarte ślady w sercach bliskich i współpracowników.
To incydent, który nie tylko wstrząsnął podróżnymi, ale także ukazał ciemne strony życia codziennego pracowników kolei. Jak wiele takich tragedii jest w stanie wydarzyć się w milczeniu? Francuskie koleje mają przed sobą długą drogę do poprawy warunków pracy oraz wsparcia emocjonalnego swoich pracowników.
(Źródło: RMF FM, leparisien.fr)