Żołnierze amerykańscy zostali napadnięci przez grupę tureckich nacjonalistów w Izmire. Incydent miał miejsce, gdy dwójka marines została zaatakowana przez piętnastoosobowy tłum, który nawoływał ich do „powrotu do domu”. Uderzenie to było postrzegane jako reakcja na wsparcie USA dla Izraela w kontekście konfliktu w Strefie Gazy. Po incydencie ranni żołnierze zostali przewiezieni do szpitala, a turecka policja zatrzymała piętnaście osób w związku z atakiem.
SPONTANICZNY ATAK NACIONALISTÓW
Marines z okrętu USS Wasp przybyli do Turcji 1 września. Ich wizytę w porcie w Izmire zakłócił atak, w wyniku którego do szpitala trafiło dwoje żołnierzy. Moment zajścia został uwieczniony na nagraniu, które szybko rozpowszechniło się w internecie. Tłum, składający się z trzynastu mężczyzn i dwóch kobiet, podczas ataku wykrzykiwał hasła antyamerykańskie, a żołnierze byli ubrani w cywilne stroje.
POWÓD ATAKU
Z informacji przekazanych przez ambasadę USA w Turcji wynika, że sprawcami napaści byli członkowie Tureckiego Związku Młodzieży, którzy wyrazili swój sprzeciw wobec amerykańskiej polityki w regionie. Grupa oskarżyła amerykańskich żołnierzy o współodpowiedzialność za cierpienia Palestyńczyków.
INTERWENCJA I REAKCJA AMBASADY
Na szczęście incydent nie przybrał tragicznego przebiegu. Inni amerykańscy żołnierze, którzy byli świadkami ataku, szybko przybyli z pomocą swoim kolegom. Po udzieleniu pierwszej pomocy, ranni zostali poddani badaniom w szpitalu, gdzie stwierdzono, że ich obrażenia nie były poważne, co pozwoliło im na opuszczenie placówki.
W odpowiedzi na zdarzenie, ambasada USA wydała oświadczenie, w którym potwierdziła atak na personel wojskowy z okrętu USS Wasp. Złożono również podziękowania dla tureckich władz za szybką reakcję i rozpoczęcie dochodzenia w tej sprawie.
Źródło: ABC News
Źródło/foto: Interia