Osiem miesięcy minęło od tragicznej śmierci Michała Janickiego († 39 l.) w Sztokholmie, a bliscy wciąż zmagają się z bólem tej straty. Jego mama i siostra wciąż opłakują zastrzelonego Polaka, a puste krzesło przy wigilijnym stole nabiera dla nich zupełnie nowego znaczenia, które trudno opisać słowami.
FATALNE SPOTKANIE W TUNELU
10 kwietnia Michał Janicki, Polak od lat zamieszkujący Sztokholm, odprowadzał swojego syna na basen w Skarholmen. Wówczas doszło do konfliktu z grupą młodocianych przestępców, mogących być związanych z handlem narkotykami. Janicki postanowił zareagować na ich działalność, lecz interwencja skończyła się tragedią – jeden z nastolatków wyciągnął broń i z zimną krwią zastrzelił mężczyznę.
SPRAWIEDLIWOŚĆ MA SWOJE GRANICE
W tej sprawie aresztowano pięć osób w wieku od 17 do 18 lat. Osiemnastolatek usłyszał zarzut morderstwa oraz ciężkich przestępstw z użyciem broni, a trzej pozostali zostali oskarżeni o pomocnictwo. 19 grudnia szwedzka prokuratura ogłosiła, że sprawa trafi do sądu, co przyniosło rodzinie Janickiego nieco nadziei na sprawiedliwość.
Siostra Michała, Aneta, w wywiadzie dla „Faktu” wyraziła swoje zaniepokojenie sytuacją: — Chcielibyśmy, aby sprawcy dostali dożywotnie więzienie, choć zdaję sobie sprawę, że z powodu ich młodego wieku taką karę prawdopodobnie im wymierzą. To dla nas bez znaczenia, bo żadna kara nie przywróci Michała. Najchętniej zamknęlibyśmy ich w lochach i wyrzucili klucz — stwierdziła poruszona siostra zamordowanego.
TRUDNE ŚWIĘTA DLA RODZINY
Te święta będą dla rodziny Janickich wyjątkowo bolesne. Zazwyczaj Aneta na długo przed Bożym Narodzeniem przystrajała dom, lecz w tym roku świąteczne dekoracje zastąpiły zdjęcia Michała, pamiątki oraz listy pozostawione przez obcych ludzi w miejscu tragedii.
— Ciężko jest sprzątać po kimś i spakować jego rzeczy do pudełka — mówi Aneta w rozmowie z portalem mitti.se. 12-letni syn Michała, na którego oczach doszło do zdarzenia, doświadcza tego jeszcze bardziej intensywnie. Jak podają bliscy, chłopiec nie odwiedza babci w jej domu, w którym Michał mieszkał od momentu udaru, ponieważ wszystko przypomina mu o ojcu. Spotyka się z rodziną u Anety.
— Na początku w ogóle nie chciał tu przychodzić przez wszystkie te zdjęcia. Potem przychodził, ale leżał na kanapie, odwrócony do ściany. Chciałabym, żeby przywyknął do widoku zdjęć taty — zdradza siostra Michała, dodając, że każdy dzień bez niego jest dla nich ogromnym wyzwaniem.
Tragedia Michała Janickiego wciąż wywołuje silne emocje wśród jego najbliższych. Zanim nadejdą święta, pytania o sprawiedliwość wciąż pozostają bez odpowiedzi.